Świat zelektryzowała wiadomość południowiokoreańskiego portalu, który doniósł o śmierci Kim Dzong Ila, krwawego dyktatora Korei Północnej. Wszystko wskazuje jednak na to, że to zwykła dziennikarska plotka.
O śmierci satrapy doniósł portal HankukNews.com, powołując się przy tym na bliżej niesprecyzowanych informatorów z Chin i Korei Południowej. Według dziennikarzy z Seulu Kim miał zginąć w zamachu 26 maja.
Ale wiadomości te natychmiast zostały zdementowały. Rzecznik zwykle dobrze poinformowanego południowokoreańskiego resortu zjednoczenia narodowego Kim Ho Nyeon, nie wdając się w żadne szczegóły, powiedział krótko, że to nieprawda.
Rosyjski ITAR-TASS doniósł, że przywódca Korei Północnej
Kim Dzong Il wyraził głębokie zadowolenie z wkładu pracowników wyższej uczelni medycznej w rozwój narodowej ochrony zdrowia Agencja KCNA
Kim wizytuje szkoły jak gdyby nigdy nic
Reżimowa KCNA pisze np., że Kim Dzong Il "wyraził głębokie zadowolenie z wkładu pracowników wyższej uczelni medycznej w rozwój narodowej ochrony zdrowia". Trudno podejrzewać by śmierć ukochanego przywódcy i przejęcie władzy przez wrogą mu frakcję w aparacie nie odbiło się na zmianie tonu propagandowej tuby Korei Północnej.
Zamieszanie wokół Kima trafnie podsumowuje serwis gospodarczy Bloomberga, który zwraca uwagę, że pogłoski o rzekomej śmierci Kima pojawiają się co jakiś czas, np. jako plotki na rynkach finansowych.
Źródło: PAP, lex.pl