Manifestacja przeciwko racjonowaniu prądu w Nasirii na południu Iraku przerodziła się w zamieszki, w których rannych zostało czternastu irackich policjantów. - Obiecali nam osiem godzin prądu dziennie, a otrzymujemy tylko cztery - skarżył się jeden z manifestantów.
Ludzie zgromadzili się na wezwanie organizacji religijnych po raz drugi w ciągu dwóch dni. - Manifestujemy, bo władze prowincji i rząd nie zajmują się coraz poważniejszym problemem elektryczności - mówił jeden z protestujących.
Tłum domagał się dymisji ministra elektryfikacji Karima Wahida al-Hasana oraz władz lokalnych. Zebrani obrzucili kamieniami budynek policji, ta zaś odpowiedziała armatkami wodnymi.
Irackie problemy z prądem
W Basrze, drugim co do wielkości mieście Iraku, prąd dostępny jest średnio przez dwie godziny dziennie. Protestujący obywatele Nasirii, którzy prąd mają dwa razy dłużej, mogą więc mówić o szczęściu. Sytuację mieszkańców utrudniają jednak sięgające 50 stopni C upały i bardzo wysoka wilgotność powietrza.
Sieci elektryczne w Iraku ucierpiały już podczas pierwszej wojny w Zatoce Perskiej w 1991 roku. Podczas inwazji w 2003 roku nastąpiły kolejne zniszczenia i tak już przestarzałej infrastruktury, która przez wiele lat nie była modernizowana na skutek sankcji ekonomicznych nałożonych na Irak przez ONZ.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: SXC