O międzynarodowe śledztwo ws. sobotniej masakry w Kairze zaapelowało Bractwo Muzułmańskie. Oskarża ono egipskie siły bezpieczeństwa o atak na zwolenników obalonego przez armię prezydenta Egiptu Mohammeda Mursiego. Zginęło w sumie kilkadziesiąt osób, a kilkaset zostało rannych.
Według Bractwa Muzułmańskiego, siły bezpieczeństwa zaatakowały w sobotę o świcie zwolenników Mursiego, którzy czuwali całą noc w pobliżu meczetu Rabaa al-Adawija w Kairze. Przed świątynią organizowany jest największy siedzący protest islamistów.
- Całą odpowiedzialnością za ten rozlew krwi obarczamy przywódców przewrotu. Jednocześnie zwracamy się z prośbą o jak najszybsze międzynarodowe śledztwo - oświadczył Ahmed Aref, rzeczni Bractwa Muzułmańskiego.
I dodał: - Potępiamy większość partii politycznych i islamistycznych za ich milczenie, choć szczerze mówiąc nigdy nie mieli realnej władzy, by cokolwiek zrobić. Potępiamy również szejka Al-Azharu, który powinien bronić murów uniwersytetu, z którego dachu strzelali snajperzy i zabijali Egipcjan.
Egipskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zaprzeczyło, jakoby siły bezpieczeństwa użyły ostrej amunicji i oskarżyło islamistów o podsycanie przemocy.
Różna liczba ofiar
W sumie w starciach pomiędzy zwolennikami obalonego przez armię prezydenta Mursiego, a policją zginęło - według egipskiego resortu zdrowia - 65 osób, a prawie 270 zostało rannych.
Bractwo Muzułmańskie twierdzi z kolei, że zginęło co najmniej 70 osób, a 175 zostało rannych.
Zwolennicy Mursiego, rekrutujący się głównie z Bractwa Muzułmańskiego oraz innych organizacji islamistycznych, niemal codziennie protestują na ulicach Kairu. Domagają się przywrócenia byłego prezydenta do władzy.
Autor: MAC//bgr / Źródło: Reuters