W drogę na Morze Śródziemne wyruszył wyjątkowo silny zespół rosyjskiej floty. Potwierdziły się wcześniejsze spekulacje i lotniskowiec Admirał Kuzniecow dostał eskortę w postaci krążownika atomowego Piotr Wielki oraz dwóch niszczycieli. Razem mają prezentować siłę Rosji na Bliskim Wschodzie.
Jak poinformowało oficjalnie dowództwo Floty Północnej, zespół wyruszył w drogę w sobotę i obecnie znajduje się gdzieś w pobliżu wybrzeży Norwegii. Docelowo ma dotrzeć na wschodnie Morze Śródziemne, w pobliże pogrążonej w wojnie Syrii, gdzie Rosja zaangażowała znaczne siły wojskowe.
Pokaz możliwości
Oficjalnie celem rejsu jest "zapewnienie obecności morskiej w ważnych obszarach oceanów". - Specjalna uwaga zostanie poświęcona ochronie handlu morskiego i innych aktywności Rosji na morzach, oraz odpowiadaniu na nowe zagrożenia, takie jak piractwo czy terroryzm - napisano w oświadczeniu Floty Północnej cytowanym przez agencję TASS. Patrząc na skład rosyjskiego zespołu wyraźnie widać, że Kreml bardzo chce prezentować się jako mocarstwo odgrywające ważną rolę na Bliskim Wschodzie. W morze wysłano bowiem co tylko największego się dało. Jądro zespołu tworzą lotniskowiec Admirał Kuzniecow oraz krążownik atomowy Piotr Wielki, okręt flagowy rosyjskiej floty. Eskortę stanowią dwa niszczyciele wyspecjalizowane w zwalczaniu okrętów podwodnych, Siewieromorski i Wiceadmirał Kułakow. Dodatkową obstawę stanowi duży holownik oceaniczny Nikołaj Cziker oraz okręt zaopatrzeniowy Siergiej Osipow. Takie siły to większość tego, co jest w stanie wystawić Flota Północna jeśli chodzi o duże okręty nawodne, zdolne operować daleko od baz. Nie wiadomo ile dokładnie ma trwać rejs, ale wstępne zapowiedzi mówią, że lotniskowiec ma wrócić do kraju po 8-9 miesiącach. Nie wiadomo co z resztą okrętów.
Na pewno będzie głośno
Choć w rosyjskich mediach wysłanie zespołu ma wręcz triumfalną oprawę (państwowy portal Sputnik pisze w tytule o tym jak to lotniskowiec "skopie d... dżihadystom" i wychwala jego siłę), to pod warstwą obowiązkowej propagandy kryje się trochę mniej pochlebny obraz. Admirał Kuzniecow właściwie nie jest normalnym lotniskowcem. Nawet rosyjska flota nazywa go formalnie krążownikiem lotniczym. Ze względu na przyjęte rozwiązania konstrukcyjne jego samoloty nie mogą startować zbytnio obciążone, więc mają bardzo ograniczone osiągi w porównaniu do np. myśliwców pokładowych US Navy. Na dodatek Admirał Kuzniecow nie słynie z niezawodności. Od początku służby miał problemy z maszynami i nie bez powodu w każdym dalszym rejsie towarzyszy mu holownik Nikołaj Cziker. Tym razem może nie będzie potrzebny, bo okręt dopiero co przeszedł niemal roczny remont obejmujący między innymi maszynownię. W praktyce najważniejszym okrętem zespołu jest krążownik Piotr Wielki ze względu na silne uzbrojenie rakietowe do atakowania zarówno okrętów jak i samolotów. Rosyjski zespół, choć bardzo silny jak na możliwości Rosji, to w porównaniu do tego, co może zebrać US Navy na Morzu Śródziemnym, nie jest imponujący. Może jednak odegrać wielką rolę jako narzędzie wizerunkowe. Kreml na pewno będzie wykorzystywał okręty zespołu na każdy możliwy sposób, aby przekonywać świat o swojej sile i znaczeniu. Prawdopodobnie po raz pierwszy w historii dojdzie do akcji bojowej rosyjskiego lotniskowca i samoloty z Admirała Kuzniecowa przeprowadzą naloty w Syrii.
Autor: mk/tr / Źródło: TASS, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru