"Chcemy odzyskać Katalonię". Pierwsza wizyta Rajoya od początku kryzysu


Konieczne jest odzyskanie demokratycznej i wolnej Katalonii - oświadczył w Barcelonie premier Hiszpanii. Mariano Rajoy zwrócił się również do firm, by nie opuszczały tego regionu Hiszpanii. Szef hiszpańskiego rządu odwiedza Katalonię w ramach regionalnej kampanii wyborczej. To pierwsza taka wizyta od czasu zawieszenia autonomii regionu i przejęcia nad nim bezpośrednich rządów przez Madryt.

- Chcemy odzyskać Katalonię wszystkich, demokratyczną i wolną - powiedział Mariano Rajoy na wiecu jego centro-prawicowej Partii Ludowej (PP).

W Barcelonie szef hiszpańskiego rządu pojawił się na wystąpieniu kandydata (PP) w ramach rozpoczynającej się kampanii wyborczej. Przedterminowe regionalne wybory do parlamentu Katalonii zarządzono na grudzień.

Apel do firm

- Chcemy odzyskać Katalonię rozsądną, (...) przedsiębiorczą, dynamiczną, gościnną, otwartą, pewną i wiarygodną - mówił premier. Zwrócił się również do firm, które działają i działały w Katalonii, by opuszczały tego regionu.

Od czasu nieuznawanego przez Madryt referendum niepodległościowego z 1 października, w którym Katalończycy wybrali niezależność od Hiszpanii, około 2,4 tys. firm podjęło kroki zmierzające do wyprowadzenia swoich siedzib z regionu.

Rajoy poprosił również "wszystkich Hiszpanów", by "nie przestawali kupować i konsumować katalońskich produktów". Od październikowego referendum pojawiały się w Hiszpanii głosy nawołujące do bojkotu towarów z Katalonii - wyjaśnia francuska agencja prasowa AFP.

Madryt przejmuje władzę

Po ogłoszeniu niepodległości przez kataloński parlament 27 października - unieważnionej przez Trybunał Konstytucyjny - hiszpański Senat zaaprobował przejęcie przez rząd w Madrycie władzy w Katalonii, by zahamować proces odrywania się tego regionu od reszty kraju.

Mariano Rajoy bronił w niedzielę tej decyzji, tłumacząc, że "należało odzyskać szacunek dla wolności" oraz że podjęto ją po wyczerpaniu wszystkich innych środków. Zapewniał, że grudniowe wybory pomogą w zakończeniu "separatystycznego chaosu" w tym północno-wschodnim regionie kraju.

Szef hiszpańskiego rządu apelował ponadto o liczny udział "milczącej większości" w głosowaniu, by "przekształcić jej zdanie w głos". Sondaże wykazują, że 7,5-milionowa Katalonia jest podzielona w kwestii tego, czy region powinien pozostać w Hiszpanii, czy dokonać secesji.

W poprzednich wyborach regionalnych w Katalonii, gdzie żyje 16 procent wszystkich Hiszpanów, PP Rajoya uzyskała 11 mandatów w 135-miejscowym parlamencie regionalnym, stając się piątą siłą polityczną.

Listy wyborcze ERC

W sobotę władze Republikańskiej Lewicy Katalonii (ERC) - kluczowego sojusznika szefa zdymisjonowanego przez Madryt katalońskiego rządu Carlesa Puigdemonta - zaprezentowały listy wyborcze na grudniowe głosowanie. Umieszczono na nich między innymi nazwiska aresztowanych członków byłego katalońskiego rządu, w tym wicepremiera Oriola Junquerasa.

Ugrupowanie poinformowało, że wystartuje w wyborach samodzielnie, dementując tym samym wcześniejsze spekulacje mediów, z których wynikało, że ERC może wejść w skład bloku wyborczego katalońskich partii proniepodległościowych, jak odbyło się to w ostatnich wyborach z 2015 roku.

Na listach ERC są też niektórzy ministrowie przebywający z Puigdemontem w Belgii, wobec których hiszpański wymiar sprawiedliwości wystosował Europejski Nakaz Aresztowania.

Według jednego z najnowszych sondaży - opublikowanego przez wydawaną w Barcelonie gazetę "La Vanguardia" - ERC jest faworytem grudniowych wyborów.

Wybory te to jedna z decyzji Madrytu służących ograniczeniu autonomii Katalonii po ogłoszeniu przez tamtejszy parlament niepodległości. Dzień później rząd centralny Rajoya opublikował szereg kroków mających służyć zastopowaniu dążeń zwolenników niepodległości Katalonii do secesji. Wśród nich było odwołanie rządu Puigdemonta i zdymisjonowanie ponad 130 wysokich rangą urzędników.

Masowe manifestacje w Barcelonie

Pierwsza wizyta premiera Rajoya w Katalonii ma miejsce dzień po ogromnej manifestacji, jaka przeszła przez ulice Barcelony.

W sobotę około 750 tysięcy ludzi demonstrowało domagając się uwolnienia katalońskich liderów. Politykom postawiono zarzuty podburzania i buntu przeciwko legalnym władzom w Madrycie, za zorganizowane w październiku niezgodnego z hiszpańskim prawem referendum niepodległościowego. Marsz odbył się pod hasłem "Wolność dla więźniów politycznych".

Dążenia niepodległościowe Katalonii pogrążyły Hiszpanię w wewnętrznym kryzysie, stawiając pod znakiem zapytania przyszłość dotychczas autonomicznego regionu. Stał on się solą w oku także władz Unii Europejskiej, obawiających się efektu domina i potencjalnej destabilizacji innych państw członkowskich.

Autor: momo,tas/sk / Źródło: BBC, PAP

Raporty: