Shanahan nie pokieruje Pentagonem. Trump: chce spędzać więcej czasu z rodziną


Pełniący obowiązki sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych Patrick Shanahan nie chce być brany pod uwagę jako szef Pentagonu - poinformował we wtorek Donald Trump. Prezydent wyjaśnił, że Shanahan chce spędzać więcej czasu z rodziną i ogłosił, kogo wybrał na jego miejsce.

Prezydent zapowiedział, że nowym pełniącym obowiązki sekretarzem obrony będzie Mark Esper, dotychczasowy sekretarz do spraw sił lądowych w Departamencie Obrony.

Najdłuższy okres tymczasowego kierownictwa

Reuters pisze, że Esper był uważany za głównego kandydata na urząd sekretarza obrony w razie, gdyby kandydatury Shanahana nie zatwierdzono. Agencja odnotowuje, że decyzja Shanahana oznacza przedłużenie i tak już najdłuższego okresu, w którym Pentagonem kieruje osoba pełniąca obowiązki.

Agencje zwracają uwagę, że kolejna zmiana personalna na czele Pentagonu następuje w czasie eskalacji napięcia między USA a Iranem. W poniedziałek wieczorem Shanahan, jeszcze jako pełniący obowiązki sekretarz obrony poinformował, że USA wyślą tysiąc dodatkowych żołnierzy na Bliski Wschód w "celach obronnych". Waszyngton oskarża Teheran o zeszłotygodniowe ataki na dwa tankowce w Zatoce Omańskiej. Strona irańska zdecydowanie zaprzecza.

Skomplikowana sytuacja rodzinna

Patrick M. Shanahan kierował Pentagonem od 1 stycznia, po rezygnacji sekretarza obrony Jamesa Mattisa. Shanahan był wcześniej zastępcą sekretarza obrony oraz biznesmenem. W przeszłości pełnił kierownicze stanowisko w firmie Boeing, amerykańskim koncernie lotniczym, zbrojeniowym i kosmicznym z siedzibą w Chicago.

Agencja Reutera odnotowuje, że pojawiły się doniesienia o przemocy w rodzinie Shanahana, co FBI bada, sprawdzając kandydata. Według gazety "USA Today" chodzi o zajście sprzed dziewięciu lat między Shanahanem a jego ówczesną żoną. Natomiast "Washington Post" napisał o rękoczynach, których nastoletni syn Shanahana miał się dopuścić wobec swojej matki. Reuters pisze, powołując się na "źródło zaznajomione z sytuacją", że Shanahan spotkał się z Trumpem we wtorek rano, by powiedzieć mu, że chce się wycofać. Według tego źródła była to w 100 proc. decyzja Shanahana.

Po odwołaniu Jamesa Mattisa

Ostatnim "pełnoprawnym" sekretarzem obrony był James Mattis, emerytowany generał piechoty morskiej, odznaczony za męstwo weteran walk w wojnie w Zatoce Perskiej (1990-1991), w Afganistanie i Iraku, nazywany w przeszłości przez swoich towarzyszy broni z piechoty morskiej "Mad Dog" (wściekły pies).

Często spierał się z Trumpem w fundamentalnych kwestiach związanych z polityką bezpieczeństwa USA. Rezygnację ogłosił dzień po tym, gdy Trump, bez konsultacji z najbliższymi doradcami w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego, z Kongresem i z sojusznikami Stanów Zjednoczonych, zapowiedział natychmiastowe wycofanie sił amerykańskich w liczbie około 2 tys. oraz amerykańskiego personelu z północno-wschodniej Syrii.

Trump swoją decyzję, o której najpierw poinformował na Twitterze, uzasadniał tym, że siły koalicji "całkowicie pokonały" tak zwane Państwo Islamskie. Takiej opinii Trumpa nie podzielali nawet przedstawiciele jego własnej administracji.

Mattis, powszechnie ceniony za zdrowy rozsądek i niezależność, w liście zawierającym rezygnację podkreślił, że "źródłem potęgi Stanów Zjednoczonych są ich związki z sojusznikami, którzy powinni być traktowani z szacunkiem". Zaakcentował również, że USA powinny mieć "wyraźną świadomość czyhających zagrożeń, w tym niebezpieczeństw ze strony takich grup, jak Państwo Islamskie".

Autor: tmw//rzw / Źródło: PAP, TVN24