Mężczyzna, który w ubiegłym tygodniu ranił nożem w Paryżu dwie osoby, chciał podpalić redakcję satyrycznego pisma "Charlie Hebdo". Nie wiedział jednak, że została ona przeniesiona.
Główny podejrzany to pochodzący z Pakistanu Hassan A. Jest on podejrzany o to, że poważnie zranił nożem rzeźnickim dwóch pracowników agencji informacyjnej Premieres Lignes podczas ich przerwy na papierosa przed budynkiem przy ulicy Nicolas Appert, gdzie mieściła się wcześniej redakcja pisma "Charlie Hebdo".
Prokurator Jean-Francois Ricard powiedział na konferencji prasowej, że mężczyzna miał przy sobie trzy butelki łatwopalnego rozpuszczalnika. Chciał spalić siedzibę redakcji tygodnika satyrycznego, jednak nie wiedział, że ta została przeniesiona i nie jest jasne, gdzie obecnie się znajduje. Pakistańczyk miał także działać pod fałszywymi danymi osobowymi, a zdjęcie paszportu zapisane w jego telefonie komórkowym wskazuje, że faktycznie ma 25, a nie 18 lat - dodał śledczy.
Pierwsze ustalenia śledczych
W areszcie przebywa młodszy brat podejrzanego, znajoma Hassana, jego dawny współlokator oraz pięciu mężczyzn, którzy znajdowali się pod adresem, gdzie sprawca jest zameldowany, gdy przybyła tam policja. Osoby te są przesłuchiwane, bo prokuratura specjalizująca się w zwalczaniu terroryzmu "chce zrozumieć otoczenie, z jakiego wywodzi się sprawca ataku".
AFP podaje też, że śledczy dotarli do krótkiego materiału filmowego opublikowanego w sieci, w którym najprawdopodobniej wystąpił Hassan A. Mężczyzna wznosi okrzyki, przemawia i płacze, gdy mówi o karykaturach dotyczących proroka. Zapowiada też podjęcie konkretnych działań odwetowych - pisze AFP. Trwa sprawdzanie autentyczności nagrania.
Urodzony w Mandi Bahauddin w Pendżabie mężczyzna nie był karany, a jego nazwisko nie znajduje się na policyjnej liście osób, co do których pojawiły się sygnały, że uległy radykalizacji i mają związki z terroryzmem (FSPRT). Policja spisała go w czerwcu, ponieważ miał przy sobie broń białą. - Nie był to jednak śrubokręt, jak sugerował w piątek minister spraw wewnętrznych Gerald Darmanin - powiedział rozmówca AFP z prokuratury antyterrorystycznej.
Ataki na "Charlie Hebdo"
Dziennikarze "Charlie Hebdo" od czterech lat otrzymują liczne groźby, w tym w związku z toczącym się obecnie procesem przeciwko 14 oskarżonym o współudział w zamachach terrorystycznych w Paryżu ze stycznia 2015 roku, w których w sumie zginęło 17 osób. 7 stycznia w masakrze dokonanej w redakcji "Charlie Hebdo" za publikację karykatur Mahometa zginęło 12 osób. 8 stycznia powiązany z napastnikami sprawca zabił w Paryżu policjantkę, a 9 stycznia wziął zakładników w sklepie z żywnością koszerną Hyper Cacher, zabijając 4 osoby.
Ataki rozpoczęły bezprecedensową falę dżihadystycznych zamachów we Francji - w listopadzie 2015 roku w Paryżu, w zamachach na salę koncertową Bataclan i atakach na stadionie narodowym, w kawiarniach i restauracjach, łącznie zginęło 130 osób, a ponad 350 zostało rannych. W lipcu 2016 roku islamista wjechał ciężarówką w tłum podczas obchodów Dnia Bastylii w Nicei, zabijając 86 osób.
Po zamachu z 2015 roku redakcja "Charlie Hebdo" opuściła swoją siedzibę i obecnie mieści się w niewiadomym miejscu. Pismo po raz kolejny opublikowało karykatury Mahometa 2 września tego roku, dzień przed rozpoczęciem procesu 14 dżihadystów.
Publikowanie wizerunków Mahometa jest zabronione przez islam sunnicki, a wyśmiewanie lub obrażanie proroka bywa karane śmiercią. Według francuskiego prawa bluźnierstwo nie jest przestępstwem, a w obronie wolności prasy i wypowiedzi po ataku na "Charlie Hebdo" w 2015 roku organizowano marsze.
Źródło: PAP