Około 80 osób zatrzymała litewska policja po zamieszkach przed budynkiem parlamentu w Wilnie. 11 osób jest rannych (w tym jedna z raną postrzałową), a do obrony gmachu ściągnięto dodatkowe oddziały policji. To wszystko efekt niezadowolenia po państwowych planach drastycznych oszczędności związanych z kryzysem gospodarczym.
W piątek około 7 tys. ludzi zgromadziło się przed gmachem parlamentu. Najpierw w kierunku Sejmu poleciały kamienie, śnieżki i jajka. Później część protestujących próbowała wedrzeć się do parlamentu. Wtedy zareagowało 300 policjantów pilnujących budynku. Połowa z nich to funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa Wewnętrznego, przeszkoleni do tłumienia zamieszek.
Po 2,5 godz. demonstranci zostali odepchnięci od gmachu Sejmu. Nie jest jednak wykluczone, że po zmierzchu zamieszki się nasilą.
W tej chwili budynku parlamentu strzeże 500 policjantów, jednak do Wilna ściągane są dodatkowe posiłki z innych miast. Nie wyklucza się, że parlament ponownie będzie atakowany w nocy.
Powtórka z Rygi?
Mam nadzieję, że to, co się rozpoczęło przy pomniku żołnierza radzieckiego w Tallinie, co miało miejsce wczoraj i przedwczoraj w Rydze, nie jest kontynuowane dzisiaj w Wilnie. To wzbudza pewien niepokój, ale mam nadzieję, że się mylę. prezydent Litwy Valdas Adamkus
Zaniepokojenie piątkowymi zamieszkami wyraził prezydent Litwy Valdas Adamkus. - Mam nadzieję, że to, co się rozpoczęło przy pomniku żołnierza radzieckiego w Tallinie, co miało miejsce wczoraj i przedwczoraj w Rydze, nie jest kontynuowane dzisiaj w Wilnie. To wzbudza pewien niepokój, ale mam nadzieję, że się mylę - powiedział w piątek polityk.
Protest tylko ekonomiczny?
Protest na Litwie zorganizowały związki zawodowe. Przewodniczący Litewskiej Konfederacji Związków Zawodowych Arturas Czerniauskas niejednokrotnie zaznaczał, że w odróżnieniu od protestów w Rydze, ten w Wilnie nie ma podłoża politycznego, a jedynie ekonomiczny.
Związki żądają, by "władza się opamiętała" i nie obarczała skutkami zaciągania pasa jedynie najbiedniejszej części ludności. Chcą zmniejszenia wydatków na zarządzanie państwem i nietworzenia kolejnych instytucji państwowych. Jeżeli piątkowa demonstracja nie przyniesie skutków, związki zawodowe zapowiadają protesty ogólnokrajowe.
Źródło: PAP