Pandemonium, omdlenia i płacz ze strachu o życie - w ten sposób opisują pechowy lot pasażerowie samolotu Southwest Airlines, który w powodu dziury w kadłubie musiał przymusowo lądować w amerykańskiej bazie wojskowej. Lot 182 z Phoenix do Sacramento, mimo wielkiego dramatyzmu, zakończył się szczęśliwie.
W pewnym momencie pasażerowie usłyszeli głośny dźwięk przypominający wystrzał z pistoletu i zamiast sufitu, zobaczyli niebo.
- Właśnie zbierali zamówienie na drinki, gdy usłyszałam głośny dźwięk, spadły maski tlenowe i zaczęliśmy gwałtowne zejście - powiedziała jedna z pasażerek.
- Można było wyjrzeć na zewnątrz - dodała inna.
Pandemonium na pokładzie
Pilot podjął decyzję o awaryjnym lądowaniu. Żaden za 118 pasażerów nie został ranny, choć jeden z podróżnych wspomniał o "pandemonium", gdy doszło do awarii i gdy dwie osoby zemdlały, a inni płakali ze strachu.
Drobne obrażenia odniosła jedna osoba z obsługi lotu. Samolot wylądował bezpiecznie na pasie w Yuma Marine Corps Air Station.
Nie jest jasne, co było przyczyną uszkodzenia poszycia maszyny. FBI poinformowało jednak, że nie był to akt terrorystyczny, a raczej problem natury mechanicznej.
Źródło: BBC, "Daily Mail"
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org