Londyn liczy, że powołanie agencji koordynującej działania brytyjskiej branży astronautycznej przyspieszy jej rozwój i przyczyni się do powstania w ciągu 20 lat 100 tys. miejsc pracy. Obecnie zatrudnia ona około 68 tys. osób.
Miliardy wysłane w kosmos
Produkcja w brytyjskim przemyśle kosmicznym, nastawionym głównie na robotykę, telekomunikację oraz budowę niewielkich satelitów, sięga sześć miliardów funtów (niespełna 26 mld zł) rocznie. W perspektywie 20 lat, liczba ta może jednak wzrosnąć do 40 mld funtów - ocenia brytyjski minister nauki Paul Drayson.
- To jest dokładnie ten rodzaj działalności, charakteryzujący się dużą wartością dodaną, który musimy wspierać, aby zrównoważyć naszą gospodarkę - powiedział sekretarz stanu ds. biznesu i innowacyjności Peter Mandelson. Jak podkreślił, branża astronautyczna rozwijała się dynamicznie nawet podczas recesji.
Skromniejsza wersja NASA
Budżet nowej instytucji z siedzibą w Swindon (południowo-zachodnia Anglia), który początkowo wyniesie 230 mln funtów (996 mln zł), będzie skromny w porównaniu z 19 mld dol. (około 55 mld zł), którymi co roku dysponuje amerykańska NASA.
W przeciwieństwie do swojego amerykańskiego odpowiednika, brytyjska agencja kosmiczna nie będzie jednak pracowała nad załogowymi lotami w kosmos. W tym obszarze badań będzie jedynie wspierała Europejską Agencję Kosmiczną (ESA), która ma w dalekich planach załogową misję na Marsa.
Większość państw Europy swoje wydatki na badania kosmiczne kieruje do ESA. Tylko nieliczne państwa, jak Włochy, Hiszpania, Niemcy i Francja, mają oprócz tego własne agencje astronautyczne.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu