- Od 1 września zostały wstrzymane walki w strefie konfliktu z prorosyjskimi separatystami na wschodzie Ukrainy - oświadczył w czwartek ukraiński minister obrony Stepan Połtorak. O przerwanie ognia apelował wcześniej prezydent Ukrainy Petro Poroszenko.
- Dziś rano byłem przyjemnie zaskoczony stanem na godzinę 9 (godz. 8 w Polsce), bo poczynając od północy nie było ani jednego ostrzału. Mam nadzieję, że taka sytuacja utrzyma się dłużej - powiedział dziennikarzom.
"Prowokacyjne" manewry Rosjan
Połtorak zwrócił uwagę, że w ostatnich dniach sytuacja na froncie była bardzo trudna i często dochodziło do prowokacji – pisze agencja Interfax-Ukraina.
- Wczoraj odnotowaliśmy, że terrorystyczne ugrupowanie z rejonu lotniska [w Doniecku - red.] ostrzeliwało zamieszkane dzielnice Doniecka, o co oskarżono nas - podkreślił minister.
Ocenił także, że manewry, prowadzone przez Rosję u granic Ukrainy, są niebezpieczne i - jak się wyraził - "prowokacyjne". - Siły zbrojne Ukrainy reagują na to, przygotowują się i obserwują sytuację. Ukraińska armia jest dziś, w porównaniu z 2014 rokiem, zupełnie inna. Doskonale rozumiemy, przed jakimi wyzwaniami stoimy - powiedział Połtorak.
Poroszenko: pokój w Donbasie zależy wyłącznie od Rosji
W środę prezydent Poroszenko oświadczył, że ukraińska inicjatywa zawieszenia broni od 1 września uzyskała poparcie dwóch państw tzw. formatu normandzkiego - Niemiec i Francji.
- 26 sierpnia, na moje polecenie moi przedstawiciele w trójstronnej grupie kontaktowej wystąpili z inicjatywą wstrzymania ognia od 1 września. Dziś nasi partnerzy z Francji i Niemiec poparli inicjatywę Ukrainy i teraz czekamy wszyscy na odpowiedź jednego człowieka, [prezydenta Rosji Władimira - red.] Putina, który ponosi odpowiedzialność za agresję – powiedział prezydent Ukrainy.
Jak zaznaczył Poroszenko, pokój w Donbasie zależy wyłącznie od Rosji. Powtórzył też, że powinna ona wycofać z Ukrainy swoich żołnierzy i broń oraz zapewnić misji OBWE swobodny dostęp do wszystkich miejsc na linii starć, a także uwolnić jeńców.
Autor: pk/kk / Źródło: PAP