Prezydent Barack Obama zaapelował do Korei Północnej, by zrezygnowała z wojowniczej postawy. Jednocześnie ostrzegł, że USA podejmą "wszystkie niezbędne działania" dla obrony Ameryki i jej sojuszników. Wcześniej minister obrony USA oświadczył, że ani Korea Północna, ani Iran nie mają możliwości zaatakowania Stanów Zjednoczonych bronią atomową.
Podczas spotkania w Białym Domu z sekretarzem generalnym ONZ Ban Ki Munem, prezydent Obama zapewnił, że Stany Zjednoczone nadal będą zabiegały o dyplomatyczne rozwiązanie obecnego kryzysu. Gotowe są jednak podjąć "wszystkie niezbędne działania" dla obrony własnej i sojuszników USA.
- Nadszedł czas, by Korea Północna zmieniła ton i swoją wojowniczą postawę. Nikt nie chce konfliktu na Półwyspie Koreańskim - podkreślił prezydent USA. Dodał, nawiązując do północnokoreańskiego programu jądrowego, że Korea Północna, tak jak inne państwa, musi przestrzegać międzynarodowych norm, a zwłaszcza rezolucji ONZ. Sekretarza generalny ONZ zgodził się ze słowami Obamy. Zaapelował do Chin i innych krajów, które mają wpływ na Koreę Północną, by podjęły bardziej zdecydowane działania na rzecz zmniejszenia napięcia na Półwyspie Koreańskim. Ban Ki Mun pochwalił powściągliwą reakcję władz amerykańskich na groźby ze strony Korei Północnej.
Nie dadzą rady?
Kilka godzin wcześniej minister obrony USA oświadczył, że ani Korea Północna, ani Iran nie mają możliwości zaatakowania Stanów Zjednoczonych bronią atomową. Chuck Hagel stwierdził, że oba te kraje nie dysponują odpowiednimi rakietami.
Szef Pentagonu wypowiedział się na ten temat na forum komisji sił zbrojnych Izby Reprezentantów. Podkreślił, że nie wierzy, by Korea Północna czy Iran dysponowały pociskami rakietowymi dalekiego zasięgu, które mogłyby wykorzystać do zaatakowania USA bronią masowego rażenia. Nie wykluczył jednak, że w przyszłości kraje te mogą uzyskać taki potencjał.
Trudna dziedzina
Hagel nie powiedział niczego nowego. Powszechnie zakłada się, że zarówno Korea Północna jak i Iran nie dysponują jeszcze odpowiednią technologią rakietową. Najbliższa osiągnięcia terytorium USA jest dyktatura Kim Dzong Una z swoją rakietą Taepodong-2, której cywilna wersja jest nazywana Unha-3. W grudniu 2012 roku rakieta Unha-3 zdołała umieścić na orbicie małego satelitę. Był to pierwszy w pełni udany lot od pierwszego testu Taepodong-2 w 2006 roku. Fragmenty rakiety odrzucone podczas lotu na orbitę zostały wyłowione z morza przez wojsko Korei Południowej i poddane analizie. Ma z niej wynikać, że największa rakieta Korei Północnej może być w stanie zrzucić kilkaset kilogramów na odległe o 10 tysięcy kilometrów zachodnie wybrzeże USA. Nie oznacza to jednak, że Kim Dzong Un może już atakować Stany Zjednoczone. Najprawdopodobniej nie ma odpowiednio małej głowicy jądrowej, która zmieściłaby się na rakiecie. Po drugie Taepodong-2/Unha-3 jest bardzo duża i wyjątkowo nieporęczna z wojskowego punktu widzenia. Wymaga kilku dni przygotowań startowych, podczas których byłaby łatwym celem. Iran jest zdecydowanie mniej zaawansowany w opracowaniu rakiet dalekiego zasięgu. Państwo ajatollahów ma kilka różnych pocisków balistycznych średniego zasięgu, ale ich maksymalny zasięg jest szacowany na 2,5 tysiąca kilometrów. Wystarczyłoby to co najwyżej do zaatakowania Warszawy, ale nie USA.
Półwysep pełen napięcia
Obecnie w relacjach Waszyngtonu i Teheranu panuje relatywny spokój. Zupełnie odmiennie jest w kontaktach z Pjongjangiem. W środę Hagel przestrzegł Koreę Północną, że "ślizga się niebezpiecznie blisko czerwonej linii", a Stany Zjednoczone są gotowe odpowiedzieć na każdy ruch Pjongjangu. - Będziemy bronić naszego kraju, jego interesów i jego sojuszników - zapewnił szef Pentagonu. W ostatnich tygodniach Pjongjang nasilił wojenną retorykę wobec Seulu i Waszyngtonu. Była to odpowiedź na rozszerzenie międzynarodowych sankcji przyjętych po próbie atomowej Phenianu z lutego oraz trwające wspólne amerykańsko-południowokoreańskie manewry wojskowe. W środę Korea Południowa i USA podwyższyły poziom alertu w związku z "żywotnym zagrożeniem" po sygnałach, że Korea Północna może przygotowywać kolejną próbę rakietową. Nie wyklucza się, że Phenian może się na to zdecydować w rocznicę urodzin (15 kwietnia) założyciela komunistycznej Korei Północnej Kim Ir Sena.
Autor: mk\mtom / Źródło: PAP, tvn24.pl