Administracja Baracka Obamy formalnie odżegnuje się od dostarczania syryjskim rebeliantom uzbrojenia, jednak CIA jest mocno zaangażowana w wielką operację szmuglowania do Syrii broni - twierdzi "New York Times". W ostatnich miesiącach dostawy miały gwałtownie wzrosnąć.
Władze USA oficjalnie udzielają rebeliantom jedynie wsparcia humanitarnego, nie zajmując się kwestią dostaw broni, której najbardziej domagają się Syryjczycy walczący z rządem Baszara Assada. Nie jest natomiast wielką tajemnicą, że dostawami uzbrojenia zajmują się kraje arabskie przy pomocy Turcji.
Rozwijająca się akcja
Jak twierdzi "New York Times", pomimo formalnych zapewnień Białego Domu, CIA jest aktywnie zaangażowana w szeroko zakrojoną akcję uzbrajania rebeliantów. Dziennikarze gazety bazują swoje twierdzenia na anonimowych rozmowach z urzędnikami amerykańskimi, przedstawicielami rządów regionu, przywódcami syryjskich rebeliantów i analizie danych dotyczących lotów transportowych.
Z dostępnych informacji ma wyłaniać się wielka akcja dostarczania uzbrojenia syryjskiej opozycji. Operacja miała mieć ograniczoną skalę do końca jesieni ubiegłego roku i była prowadzona głównie przez Arabię Saudyjską, Katar oraz Jordanię, przy cichej akceptacji Turcji, przez którą przepływa znaczna część uzbrojenia.
W ostatnich miesiącach dostawy miały jednak gwałtownie wzrosnąć i w akcję mocno zaangażowała się CIA. Sygnał do zintensyfikowania akcji miało dać zakończenie kampanii prezydenckiej w USA, niezadowolenie krajów arabskich z powolnego postępu rebeliantów w walkach z wojskiem, rzekomo nieustannie zaopatrywanego przez Rosję i Iran. Istotne znaczenie miała mieć też zgoda Ankary na gwałtowne zwiększenie częstotliwości lotów z uzbrojeniem.
Milion pocisków to i tak "za mało"
Według "NYT" dostawy uzbrojenia dla syryjskiej opozycji są w znacznej mierze przeprowadzane powietrzem. Z całego świata, głównie na tureckie lotniska, ma lecieć stały strumień samolotów wyładowanych sprzętem wojskowym. Stamtąd broń jest przerzucana przez granicę, która w znacznej mierze jest kontrolowana przez opozycję,
Niezależni analitycy są w stanie obserwować cały proces właśnie dzięki temu, że w akcję masowo są zaangażowane wojskowe samoloty transportowe, których loty można łatwo śledzić w internecie. - Regularność i intensywność ich ruchu wskazuje na dobrze zaplanowaną i skoordynowaną wojskową operację logistyczną - twierdzi Hugh Griffiths, analityk SIPRI. - Według ostrożnych szacunków powietrzem przewieziono już około 3,5 tysiąca ton uzbrojenia - dodaje.
Dowódcy syryjskich rebeliantów, z którymi rozmawiali dziennikarze "NYT", są jednak nadal niezadowoleni. Dostawy mają być ciągle za małe i nie obejmować ciężkiego uzbrojenia, niezbędnego do zwalczania broni pancernej oraz lotnictwa. Anonimowy przedstawiciel władz USA miał jednak powiedzieć, że wszystko jest względne: - Strumień dostaw jest naprawdę wielki, ale oni bez problemu zużywają milion nabojów w dwa tygodnie.
Koordynator Wujek Sam
CIA ma w procesie dostaw odgrywać rolę koordynacyjną. To Amerykanie wyszukują na całym świecie sprzedawców uzbrojenia i organizują transakcje z nimi. W ostatnich miesiącach CIA załatwiła między innymi znaczny kontrakt z firmami chorwackimi (w Syrii od kilku miesięcy pojawia się coraz więcej starego uzbrojenia piechoty Jugosławii - red.). Za sprzęt płacą już Arabowie i następnie transportują go do Turcji swoimi samolotami wojskowymi.
"NYT" zaznacza, że amerykański rząd przyjął w tej sprawie bardzo dwuznaczną pozycję. Jeszcze w niedzielę sekretarz Stanu John Kerry apelował do rządu Iraku, aby uszczelnił swoją przestrzeń powietrzną i uniemożliwił loty z bronią do Syrii (mając na myśli loty z Iranu - red.), podczas gdy w tym samym czasie na tureckim lotnisku Esenboga pod Ankarą lądował katarski samolot wiozący uzbrojenie.
Autor: mk//kdj/k / Źródło: New York Times, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: US DoD