Wojskowy sąd garnizonowy w Petersburgu rozpatruje sprawę łapówek, które żołnierze mieli płacić za możliwość wyjazdu w "podróż służbową", czyli po prostu na wojnę, do Syrii - ujawniła niezależna "Nowaja Gazieta". Jak podkreśliła, "inwestycje nie wszystkim się opłaciły".
"Zgodnie z dochodzeniem adresatów, do których miały trafiać łapówki, było dwóch. Tworzyli listy żołnierzy, którzy mieli wyjechać do Syrii i brali pieniądze od tych, którzy chcieli na tych listach się znaleźć" - napisała we wtorkowej publikacji "Nowaja Gazieta".
Przed sądem stanęli kapitan 3 rangi Anton Daniłowski i major Nikołaj Zaikin (z jednostek w obwodzie leningradzkim). Jak podała "Nowaja Gazieta", Daniłowski, po wszczęciu dochodzenia, zgodził się na współpracę ze śledczymi, Zaikin natomiast nie przyznał się do winy, twierdząc, że został "oczerniony" przez Daniłowskiego.
"Fabułę tej sprawy można byłoby uznać za banalną, podobnie jak większość przypadków z wręczeniem łapówek, gdyby nie chodziło o prawdziwą wojnę. W sprawie pojawia się pięciu żołnierzy, których oskarżeni bez trudu znaleźli za pomocą kontaktów telefonicznych. Najwyraźniej wojskowi liczyli na późniejsze odzyskanie łapówek w postaci zwrotu kosztów delegacji służbowych, premii i przyszłego statusu uczestnika działań wojennych. Co oni myśleli o prawdziwych działaniach wojennych, o prawdziwej wojnie w Syrii? Tego w aktach sprawy nie ma" - podała "Nowaja Gazieta".
Kwoty różniły się w zależności od stopnia wojskowego. Sierżanci mieli płacić po 15 tysięcy rubli (według obecnego kursu ok. 860 złotych), oficerowie - po 60 tysięcy (3,5 tys. zł).
Poszukiwanie "godnych kandydatów"
Powołując się na akta sprawy, rosyjski dziennik podał, że incydent z łapówkami miał miejsce na początku 2018 roku, kiedy w Syrii istniało zapotrzebowanie na specjalistów w wojskach pancernych. Major Zaikin miał wybrać "godnych kandydatów" i dodać ich do listy żołnierzy wysyłanych "w delegację służbową do Syrii".
Daniłowski otrzymał to samo zadanie od dowódcy wojsk pancernych Zachodniego Okręgu Wojskowego. "Rolą Zaikina było poszukiwanie chętnych i negocjowanie kwot, Daniłowski miał zatwierdzać listy u przełożonych. Wszyscy zainteresowali w tej sprawie kontaktowali się za pomocą SMS-ów" - napisała "Nowaja Gazieta".
Jak podała, "jednym z tych, którzy bardzo chcieli wyjechać do Syrii, był kapral Aleksiej Trofimow. Za usługę miał zapłacić 60 tysięcy rubli. Zastanawiali się nad tą propozycją od dwóch do trzech tygodni. Później postawił warunek: najpierw Syria, a po powrocie pieniądze. Trofimow wyjechał do Syrii i bezpiecznie stamtąd wrócił pod koniec listopada 2018 roku. Przekazał pieniądze żonie Zaikina za pośrednictwem innego żołnierza".
Proceder został ujawniony dzięki zeznaniom Saidaziza Kamałowa (stopień woskowego nie został ujawniony), który zapłacił 30 tysięcy rubli za "syryjską przygodę", dwukrotnie trafiał na listę, ale ostatecznie nie dotarł na Bliski Wschód.
Oficerowie mieli otrzymać łapówki na kwotę 340 tysięcy rubli (19,4 tys. zł). Daniłowski został skazany na dwa lata pobytu w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze i pozbawiony rangi wojskowej. Zaikin ciągle przebywa w areszcie, oczekując na proces sądowy.
Postępowania karne w tej sprawie Trofimowowi i Kamałowowi zostały umorzone we wrześniu zeszłego roku.
Rosyjska operacja w Syrii
Rosjanie rozpoczęli operację wojskową w Syrii pod koniec września 2015 roku, uzasadniając, że "celem operacji wojskowej jest walka z tak zwanym Państwem Islamskim i innymi ekstremistami". Ilu żołnierzy wzięło w niej udział? W 2018 roku rosyjskie ministerstwo obrony podało w raporcie, że "doświadczenie bojowe w Syrii otrzymało ponad 63 tysiące żołnierzy, w tym ponad 25 tysięcy oficerów".
Stany Zjednoczone i kraje zachodnie utrzymywały, że rosyjskie ataki są wymierzone także w rebeliantów walczących z reżimem syryjskiego prezydenta Baszara al-Asada.
Źródło: Nowaja Gazieta, mil.ru, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru