Sąd w Managui skazał na 30 lat więzienia podającego się za pastora wspólnoty zielonoświątkowej mężczyznę i czworo jego wspólników, którzy w lutym związali i podpalili 25-letnią kobietę. Grupa nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że przeprowadzała rytuał uzdrowienia opętanej ich zdaniem kobiety.
Dramatyczne zdarzenia rozegrały się w miejscowości El Cortezal, położonej na północnym wschodzie Nikaragui, około 500 kilometrów od stolicy, Managui.
25-letnia Vilma Trujillo trafiła do mężczyzny podającego się za pastora wspólnoty zielonoświątkowej na uzdrawiającą modlitwę, która miała jej pomóc uporać się z gorszym samopoczuciem. Została jednak porwana przez "pastora" i czwórkę jego wspólników, którzy postanowili przeprowadzić rytuał religijny. Związali kobiecie ręce i nogi i przez cztery godziny torturowali. Następnie wrzucili do ogniska. Grupa tłumaczyła potem, że takie działanie nakazał im "głos Boga". Według nich Trujillo była opętana, a rytuał miał ją wyleczyć.
Kobieta z poparzeniami obejmującymi ponad 80 procent ciała trafiła do szpitala. Po tygodniu męczarni zmarła.
Maksymalny wymiar kary
W środę sąd w Managui skazał "pastora" i jego wspólników na 30 lat więzienia - maksymalny wymiar kary w Nikaragui. Sędzia podkreślał, że cierpienie, któremu poddana została Trujillo nie powinno być udziałem żadnego człowieka.
Brutalna zbrodnia wstrząsnęła krajem, mimo że przemoc wobec kobiet nie jest w Nikaragui rzadka. Według najnowszych danych organizacji Católicas por el Derecho a Decidir tylko między styczniem a kwietniem z ręki byłego lub obecnego partnera zginęło w tym kraju 15 kobiet, w wieku od 13 do 40 lat. Sprawa Vilmy Trujillo wywołała jednak wyjątkowe oburzenie, a w czasie rozprawy przed sądem w Managui odbywały się demonstracje, na których domagano się surowego ukarania sprawców.
Autor: kg/sk / Źródło: El Nuevo Diario, Hoy, BBC