Zmiany w systemie zabezpieczeń społecznych budzą gwałtowne protesty w Nikaragui. Podczas starć z policją zginęło co najmniej 10 osób - poinformowała wiceprezydent tego kraju Rosario Murillo.
Do demonstracji doszło w czwartek i piątek, w stolicy kraju, Managui, jak i w innych miastach. Murillo nazwała je zamieszkami, zorganizowanymi przez osoby, które dążą do "przerwania pokoju i harmonii".
W piątek wiceprezydent poinformowała, że w czasie protestów zginęło co najmniej 10 osób.
Dodała, że rząd jest gotów omówić z demonstrantami propozycję zwiększenia składek pracodawców i pracowników do systemu emerytalnego. To właśnie te zmiany w systemie zabezpieczeń społecznych są powodem protestów, które rozpoczęły się w niedzielę.
W piątek pracownicy sektora prywatnego wezwali do udziału w poniedziałkowym "marszu na rzecz pokoju i dialogu" oraz zaapelowali do władz, by szanowały prawo ludzi do protestowania na ulicach.
Zmiany w systemie
Przyjęte na początku tego tygodnia zmiany w systemie emerytalnym zakładają, że pracownicy będą musieli wnieść 7 procent wynagrodzenia do systemu ubezpieczeń społecznych NISS (obecnie 6,25 procent), a pracodawcy będą musieli wnieść 22,5 procent wynagrodzenia, a nie 19 procent - jak dotychczas.
Zmiany odrzucili przedstawiciele biznesu i eksperci, którzy postrzegają je jako taktykę rządu, by uniknąć bankructwa NISS.
Obawiają się też, że reformy mogą przyczynić się do zwiększenia bezrobocia w kraju, zmniejszania konsumpcji i konkurencyjności oraz pogorszenia się klimatu biznesowego.
Autor: jog//now / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/Jorge Torres