Negocjacje w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE powinny zacząć się "jak najszybciej" - powiedział szef MSZ Niemiec Frank-Walter Steinmeier, występując po spotkaniu szefów dyplomacji sześciu krajów UE, poświęconym przyszłości Unii po Brexicie. Zapewnił, że jak najszybciej poinformuje o rozmowach kraje bałtyckie, a w poniedziałek Grupę Wyszehradzką.
Minister spraw zagranicznych Niemiec dodał, że po tym, jak w czwartek Brytyjczycy opowiedzieli się za wyjściem z UE, powstała potrzeba "intensywnej europejskiej dyskusji".
Bez gry w kotka i myszkę
- Wyraziliśmy tutaj, tak jak wczoraj w Luksemburgu, zdecydowaną wolę utrzymania jedności Europy. To będzie naszym najważniejszym i pierwszym zadaniem - mówił szef niemieckiej dyplomacji. Jak zaznaczył, przełom, jakim jest Brexit, powinien zostać wykorzystany "nie tylko do refleksji, lecz także do wzajemnego wysłuchania się".
Zapewnił, że zaraz po zakończeniu spotkania, poinformuje o jego przebiegu trzy kraje bałtyckie, a w poniedziałek złoży relację krajom Grupy Wyszehradzkiej, by "posłuchać, jak tam przebiega debata i jakie są oczekiwania wobec europejskiego procesu odnowy". Niezadowolenie ze spotkania w wąskim gronie sześciu państw wyrażał wcześniej m.in. prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves.
- Intensywne europejskie dyskusje są nam potrzebne - w dużych i mniejszych formatach, by upewnić się, jaką wybrać drogę - powiedział.
Szef francuskiej dyplomacji Jean-Marc Ayrault dodał z kolei, że "kwestią szacunku" jest otwarte i jasne rozmawianie o kwestii szybkiego wyjścia Londynu ze struktur Unii. Powiedział, że z Wielką Brytanią "nie można się bawić w kotka i myszkę", bo oznaczałoby to "brak szacunku" dla jej obywateli.
Ayrault wezwał też w sobotę 27 państw UE, aby te wróciły do "ducha założycieli", którym jest jedność europejska. Jego zdaniem to ona - leżąc u podstaw Wspólnoty - pomogła zapobiegać konfliktom. Szef francuskiego MSZ dodał, że "istnieje paląca konieczność (rozpoczęcia negocjacji), abyśmy nie musieli wchodzić w okres niepewności, ze wszystkimi gospodarczymi i politycznymi tego konsekwencjami".
Holender Bert Koenders stwierdził z kolei, że nie chce doświadczać "politycznej próżni" po Brexicie i zapowiedział, że nie będzie już powrotu do "business as usual" w Unii Europejskiej.
Unia "elastyczna"
Frank-Walter Steinmeier zaprosił do stolicy Niemiec Jean-Marca Ayraulta z Francji, Berta Koendersa z Holandii, Paolo Gentiloniego z Włoch, Didiera Reyndersa z Belgii i Jeana Asselborna z Luksemburga.
Przed rozpoczęciem rozmów Steinmeier powiedział, że uczestnicy spotkania chcą zasygnalizować, iż "nie pozwolimy sobie odebrać Europy". UE jest niepowtarzalnym projektem zapewniającym "z powodzeniem pokój i stabilność" - dodał.
Niemiecki polityk ostrzegł ponownie przez histerią, ale także przed wpadnięciem w "odrętwienie po szoku". Unia nie może obecnie postępować tak, "jakby znała już odpowiedzi na wszystkie pytania". Jego zdaniem należy poszukiwać rozwiązań problemów trapiących mieszkańców UE - kryzysu migracyjnego, bezpieczeństwa i bezrobocia.
W projekcie deklaracji końcowej mowa jest o Unii "elastycznej", uwzględniającej sytuację tych krajów członkowskich, które nie chcą bądź jeszcze nie są w stanie uczestniczyć w kolejnych krokach zmierzających do pogłębienia integracji.
Bez "wykluczania"
Niemieckie MSZ zapewniało, że spotkanie "szóstki" nie oznacza wykluczenia z dyskusji innych krajów, a jest jedynie kontynuacją wcześniejszych spotkań w gronie sześciu krajów-założycieli, które wcześniej odbyły się na zaproszenie Włoch i Belgii.
Niezadowolenie ze spotkania w gronie sześciu państw wyraził m.in. prezydent Estonii Hendrik Ilves. Odnosząc się do krytyki, Steinmeier powiedział, że w najbliższych dniach dojdzie do "wielu rozmów w różnym gronie".
- Musimy teraz trochę posłuchać i wyczuć, jakie są oczekiwania i jak duże jest pole manewru - wyjaśnił polityk niemieckiej SPD.
RFN, Francja, Włochy, Belgia, Holandia i Luksemburg założyły w 1957 roku Europejską Wspólnotę Gospodarczą - poprzedniczkę Unii Europejskiej.
Autor: adso\mtom / Źródło: PAP, Reuters