"Błąd jednej osoby". Minister obrony o przechwyconej przez Rosjan rozmowie

Źródło:
PAP, Reuters

Niemiecki minister obrony Boris Pistorius stwierdził, że przechwycenie przez Rosję rozmowy wysokich rangą niemieckich wojskowych było możliwe poprzez "błąd jednej osoby". Rozmowa dotyczyła możliwości wysłania rakiet Taurus do Ukrainy.

Jak wyjaśnił Pistorius, podsłuchanie rozmowy czterech osób było możliwe przez nieostrożność jednej z nich. Połączyła się ona z Singapuru poprzez niezabezpieczoną linię, prawdopodobnie telefon komórkowy lub sieć WLAN.

- Nasze systemy komunikacji nie zostały zagrożone – powiedział Pistorius, cytowany przez Reutersa. Jak dodał, rozmowa mogła zostać nagrana przez "błąd operacyjny jednej osoby".

- Uczestnik (rozmowy) dzwonił z Singapuru, gdzie odbywały się pokazy lotnicze. Takie wydarzenie przyciągnęło wysokich rangą europejskich urzędników wojskowych, przez co stali się oni celem rosyjskich służb bezpieczeństwa - dodał szef niemieckiego resortu obrony.

Pistorius wykluczył możliwość, by w rozmowie mógł uczestniczyć niezauważony rosyjski szpieg.

Wyciek rozmowy wojskowych

Margarita Simonian, szefowa rosyjskiej anglojęzycznej telewizji państwowej RT, opublikowała w piątek nagranie 38-minutowej poufnej rozmowy telefonicznej z udziałem niemieckich wojskowych.

W dyskusji, która odbyła się 19 lutego, inspektor sił powietrznych wraz z trzema wysokimi rangą wojskowymi omawiał możliwe cele niemieckich rakiet manewrujących Taurus (w tym rosyjskie składy amunicji, most Kerczeński łączący okupowany Krym z Rosją), a także sposoby wsparcia Ukrainy przez Bundeswehrę w przypadku rozmieszczenia rakiet i możliwości kontrolowania ich kursu.

CZYTAJ TEŻ: Niemcy pod presją po wycieku rozmowy oficerów. "Miał na celu wywołanie niepewności i podziału"

Jak podkreśliła dpa, z nagrania wynikało również, że nadal nie ma zgody strony niemieckiej na dostarczenie Taurusów Ukrainie. Są to rakiety dalekiego zasięgu (około 500 km), dlatego byłyby w stanie osiągnąć z terytorium Ukrainy cele w Moskwie.

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz uzasadnia swoją odmowę tym, że wysłanie rakiet mogłoby spowodować wciągnięcie Niemiec w wojnę, stanowisko to podtrzymał również w poniedziałkowym oświadczeniu.

Problemy w relacjach sojuszniczych?

Według Reutersa, chociaż dotąd reakcja ze strony sojuszników była raczej oszczędna, analitycy twierdzą, że sprawa prawdopodobnie nadwyręży relacje Niemiec z sojusznikami. Eksperci zwracają też uwagę, że to poważne naruszenie bezpieczeństwa i ukazuje skalę niechęci Berlina do zbytniego angażowania się w wojnę w Ukrainie.

- Ten atak hybrydowy miał na celu wywołanie niepewności i podziału między nami – powiedział w poniedziałek rzecznik rządu Niemiec. - I właśnie na to nie pozwolimy. Jesteśmy w stałym kontakcie z naszymi partnerami - zapewnił.

Autorka/Autor:mjz/kg

Źródło: PAP, Reuters