Kanclerz Niemiec Angela Merkel zadeklarowała w piątek w Paryżu optymizm w kwestii wyrażenia w niedzielę przez zjazd SPD zgody na rozmowy z chadecją (CDU/CSU) w sprawie utworzenia koalicji.
Merkel, która rozmawiała w piątek z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, podkreśliła, że widzi "wielką bazę elementów wspólnych" niemieckiej chadecji z socjaldemokratami, szczególnie w kontekście polityki europejskiej. Zaakcentowała, że Niemcom potrzebny jest stabilny rząd.
Macron zastrzegł, że nie jest jego rolą komentowanie polityki wewnętrznej zaprzyjaźnionego kraju.
- Ograniczę się do stwierdzenia, że rozmowy sondażowe (chadecji z socjaldemokratami) zademonstrowały prawdziwą ambicję, jeśli chodzi o projekt europejski - powiedział.
"Chcemy stabilnej strefy euro i silnej ochrony granic zewnętrznych"
Merkel zaakcentowała, że nie widzi żadnej wielkiej różnicy między ambitną wizją Macrona dla Europy, a strategią na rozmowy koalicyjne, wypracowaną przez niemiecką chadecję i SPD.
- To Europa, która musi mieć wspólną polityką zagraniczną w kwestiach o strategicznym znaczeniu. Europa, która musi stworzyć własną politykę rozwojową (...) Europa, która musi być silna ekonomicznie - oświadczyła.
Szefowa niemieckiego rządu wyraziła przekonanie, że Niemcy i Francja mogą względnie szybko osiągnąć postępy w takich dziedzinach jak wspólna struktura opodatkowania przedsiębiorstw oraz unia bankowa dla strefy euro.
- Chcemy stabilnej strefy euro i silnej ochrony granic zewnętrznych. (...) Strefa euro musi być awangardą, jeśli chodzi o konkurencyjność - mówiła Merkel. Macron zaznaczył, nawiązując do kwestii reform w Unii Europejskiej, że trzeba dopiero "zdefiniować szczegóły". Dodał, że "będzie to przedmiotem dyskusji dziś i w nadchodzących tygodniach i miesiącach, by określić drogę, która poprowadzi nas w tym kierunku". - Niemcy i Francja mogą i powinny objąć przewodnictwo w wielu kwestiach (związanych z Europą), i dlatego rozumiem, że Francja czeka, aż będziemy mieli nowy rząd - powiedziała kanclerz na wspólnej konferencji prasowej z francuskim prezydentem.
"Jeśli się nie powiedzie, to też nie będzie katastrofy"
Były niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble oświadczył w piątek, że Niemcy nie pogrążą się w kryzysie politycznym, jeśli kanclerz Angeli Merkel nie uda się utworzyć koalicji rządowej z socjaldemokratami.
Jego zdaniem za tzw. wielką koalicją chadecji z socjaldemokratami przemawiają "silne argumenty", a Niemcy są szczególnie zainteresowane stabilnym rządem.
- Jeśli się to powiedzie, to dobrze. Jeśli się nie powiedzie, to też nie będzie katastrofy - powiedział gazecie "Die Welt" Schaeuble, który po ubiegłorocznych wyborach został przewodniczącym Bundestagu. W najbliższą niedzielę na zjeździe SPD ma zapaść decyzja w sprawie przystąpienia, bądź nieprzystąpienia przez socjaldemokratów do formalnych rozmów koalicyjnych z chadecją (CDU/CSU).
Przed niedzielnym zjazdem SPD poparcie dla tej partii spadło do 20 procent, najniższego poziomu w historii - wykazał opublikowany w piątek sondaż dla telewizji ZDF.
Co do wyniku niedzielnego głosowania w SPD w sprawie rozmów koalicyjnych, aż 64 procent ankietowanych spodziewa się, że partia zgodzi się na nie, a 30 procent jest przeciwnego zdania. Oceny ewentualnej powtórnej "wielkiej koalicji" CDU/CSU-SPD są w przeważającej mierze pozytywne - za wspólnymi rządami tych partii opowiedziało się 45 procent ankietowanych, przeciw 36 procent, a 17 procent wyraziło obojętność.
Gdyby nie doszło do ponownej "wielkiej koalicji", 54 proc. wyborców życzyłoby sobie powtórnych wyborów, a 43 proc. - mniejszościowego rządu CDU/CSU.
Szef SPD Martin Schulz przestrzega swoją partię przed konsekwencjami, jakie miałaby odmowa podjęcia rozmów koalicyjnych z chadecją. W wypowiedzi dla "Der Spiegel" podkreślił, że szybko doszłoby wtedy do kolejnych wyborów i że SPD musiałaby się liczyć ze złym wynikiem.
Autor: tmw//kg / Źródło: PAP