Można się obawiać, że wybór Giulianiego na nowego sekretarza stanu będzie mieć charakter głównie propagandowy - mówił w "Faktach po Faktach" amerykanista Grzegorz Kostrzewa-Zorbas. Wspólnie z gen. Markiem Dukaczewskim komentował on powyborczą sytuację w USA.
We wtorek agencja Reutera podała nieoficjalnie, że były burmistrz Nowego Jorku i jeden z najbliższych doradców Donalda Trumpa, Rudy Giuliani, wyrasta na najpoważniejszego kandydata na nowego amerykańskiego sekretarza stanu.
- Giuliani nie ma żadnego doświadczenia, dorobku i wiarygodności w prowadzeniu polityki zagranicznej. Nigdy się tym nie zajmował w żaden sposób, np. jako członek Izby Reprezentantów, czy senator w komisji spraw zagranicznych - mówił w "Faktach po Faktach" amerykanista Grzegorz Kostrzewa-Zorbas.
- Wielu amerykańskich polityków przechodziło przez te komisje przed objęciem bardziej samodzielnych stanowisk. Giuliani nigdy nie został wybrany do Kongresu - przypomniał.
Jego zdaniem ewentualna nominacja dla tego polityka może rodzić obawy, że będzie to gest "głównie propagandowy". - Dla popisywania się, a nie dla prowadzenia rzeczywistej, mądrej i kompetentnej polityki - dodał.
"Putin chce uzyskać strefy wpływów"
Goście programu byli pytani także o pierwszą telefoniczną rozmowę pomiędzy Donaldem Trumpem a Władimirem Putinem. Gen. Dukaczewski ocenił, że rosyjski prezydent będzie chciał uzyskać akceptację dla celów, które już osiągnął. Wyjaśnił, że chodzi m.in. o aneksję Krymu.
- Putin nie był w stanie zaakceptować tego, w co został wmontowany w okresie prezydentury Baracka Obamy, kiedy Stany Zjednoczone zakwalifikowały Rosję jako niezwykle skutecznie, efektywnie rozwijające się mocarstwo lokalne - mówił były szef WSI.
Dodał, że Rosja nadal czuje się ogólnoświatowym mocarstwem, choć - zdaniem Dukaczewskiego - dzisiaj już takim nie jest.
Kostrzewa-Zorbas mówił z kolei, że w rozmowie Trump-Putin widzi mocny sygnał do powrotu do "bipolarnego świata".
- Głęboko w kodzie genetycznym polityki i kultury rosyjskiej wpisane jest "kondominium światowe", że Rosja musi współrządzić światem - tłumaczył amerykanista.
Jak mówił, Moskwa chce w związku z tym odzyskać status państwa równorzędnego Stanom Zjednoczonym. - I podział świata na strefę wpływów. Niekoniecznie całego świata, ale ustanowienia stref wpływów tam, gdzie supermocarstwom bardzo na tym zależy - podkreślił.
Autor: ts//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24