"Nic nie wskazuje" na amerykańską interwencję


- Nic nie wskazuje na to, by Amerykanie mogliby zostać bezpośrednio tam zaangażowani. Uważam, że politycznie i dyplomatycznie chcemy wywrzeć najsilniejszą możliwą presję, by doprowadzić do zmian, o które apeluje tak wiele krajów - oznajmił przewodniczący kolegium szefów sztabów sił zbrojnych USA admirał Mike Mullen.

- W odniesieniu do Syrii potępiamy przemoc, która musi zostać zakończona tak szybko, jak to możliwe - powiedział Mullen w rozmowie z dziennikarzami podczas wizyty w Iraku. Również Wielka Brytania oznajmiła, iż chce silniejszej presji międzynarodowej na reżim prezydenta Syrii Baszara el-Asada, jednak wykluczyła interwencję militarną.

Nic nie wskazuje na to by Amerykanie mogliby zostać bezpośrednio tam zaangażowani. Uważam, że politycznie i dyplomatycznie chcemy wywrzeć najsilniejszą możliwą presję, by doprowadzić do zmian, o które apeluje tak wiele krajów adm. Mike Mullen

We wtorek z przebywającymi na emigracji syryjskimi opozycjonistami ma spotkać się amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton, a Włochy wezwały do Rzymu na konsultacje swego ambasadora w Syrii. Jak ogłosiło we wtorek włoskie MSZ, uczyniono to w związku ze "straszliwymi represjami wobec ludności cywilnej" w tym kraju.

Asad brutalnie tłumi protesty przeciwko swym rządom. Miasta, których mieszkańcy domagają się reform i zmian podobnych do tych w Tunezji i Egipcie, oblegane są przez oddziały sił bezpieczeństwa i wojska. Według relacji świadków i obrońców praw człowieka od niedzieli w demonstracjach w Syrii zginęło 122 cywili.

Źródło: PAP