Wśród zabitych jeden z szefów policji. Kulminacja krwawych zamieszek podczas wizyty Trumpa

W starciach z policją, do jakich doszło w poniedziałek w stolicy Indii Delhi podczas protestów przeciwko nowemu prawu o obywatelstwie, zginęło co najmniej siedem osób, a 150 zostało rannych - poinformował przedstawiciel policji Anil Mittal. Do zamieszek doszło podczas dwudniowej wizyty prezydenta USA Donalda Trumpa w Indiach.

Były to najkrwawsze zamieszki, do jakich doszło w ramach trwających od dwóch miesięcy protestów - zaznacza Reuters. W starciach z siłami bezpieczeństwa w północno-wschodniej części Delhi policja, dążąc do rozproszenia wielotysięcznego tłumu, użyła gazu łzawiącego i granatów dymnych.

Manifestanci obrzucili funkcjonariuszy kamieniami i podpalili kilka samochodów oraz stację benzynową. - Niektórzy pacjenci przewiezieni do kliniki mają rany postrzałowe - ocenił doktor Rajesh Kalra z dyrekcji szpitala Guru Teg Bahadur w Dehli. Wśród zabitych jest jeden z szefów policji.

Jak podaje agencja Reutera, w północnej części miasta nadal utrzymuje się napięcie. Niektóre szkoły w tamtej części indyjskiej stolicy pozostały we wtorek zamknięte. Co najmniej pięć stacji metra w pobliżu miejsca, gdzie doszło do zamieszek, wyłączono z ruchu.

Według informacji straży pożarnej w Delhi przekazanej we wtorek agencji Reutera w poniedziałek doszło co najmniej do ośmiu podpaleń. Jeden wóz strażacki został uszkodzony, a kilku strażaków odniosło rany - poinformował rzecznik straży pożarnej.

Podczas zwołanej na wtorek konferencji prasowej szef władz miejskich Arvind Kejriwal zaapelował do mieszkańców Delhi o zachowanie spokoju. - Wszelkie problemy mogą być uregulowane na drodze pokojowej - oświadczył. - Przemoc nie pomoże w znalezieniu rozwiązania - dodał.

Wizyta Trumpa

Nowa fala zamieszek wybuchła po kilkutygodniowej przerwie, gdy do stolicy Indii przybył z oficjalną wizytą prezydent USA Donald Trump.

We wtorek na wspólnej konferencji prasowej z indyjskim premierem Narendrą Modim Trump przekazał, że Indie zakupią w USA uzbrojenie, w tym śmigłowce, za łącznie 3 miliardy dolarów. W ramach zawartego porozumienia Indie otrzymają 24 śmigłowce lotnictwa morskiego MH-60 Seahawk i sześć śmigłowców bojowych AH-64E Apache.

Prezydent USA dodał, że oba państwa poczyniły postępy w negocjacjach na temat zawarcia ogólnej umowy o handlu dwustronnym.

Protesty trwają od połowy grudnia

Protesty przeciwko nowemu prawu o obywatelstwie trwają w Indiach od połowy grudnia. Kontrowersyjna ustawa ułatwia uzyskanie obywatelstwa imigrantom z Afganistanu, Pakistanu i Bangladeszu pod warunkiem, że nie są muzułmanami. Opozycja i organizacje obrony praw człowieka uważają, że nowe prawo stanowi część nacjonalistycznego programu premiera Modiego i kierowanej przez niego Indyjskiej Partii Ludowej (BJP). Twierdzą, że nowe prawo jest sprzeczne z konstytucją.

Muzułmanie stanowią ponad 14 proc. ludności Indii (200 mln), jednak w niektórych stanach ich odsetek jest o wiele większy, np. w Bengalu Zachodnim wynosi 27 proc., a w Asamie - 34 proc.

Zamieszki rozpoczęły się w Asamie, a z czasem rozprzestrzeniły się też na inne części kraju. Najbardziej burzliwy przebieg miały akcje protestacyjne w stanie Uttar Pradeś, gdzie policja zaatakowała demonstrujących studentów. Do podobnych zajść doszło w Delhi. Akcje solidarnościowe z atakowanymi studentami zorganizowano w ponad 40 uczelniach w całym kraju. Odbyły się m.in. w stanach Bengal Zachodni, Gudźarat, Karnataka, Madhja Pradeś, Maharasztra, Tamil Nadu, Telangana i Uttar Pradeś.

Protestujący w Delhi muzułmanie obawiają się, że obowiązująca od 12 grudnia nowelizacja ustawy, może być krokiem w stronę ich marginalizacji jako obywateli.

Czytaj także: