- We wtorek, 24 czerwca, w Hadze rozpocznie się szczyt państw NATO.
- W jego przededniu wysłannik dyplomatyczny Stanów Zjednoczonych mówił o nowym celu wydatkowania na bezpieczeństwo przez członków Sojuszu.
- Ambasador odpowiadał też na pytanie, czy zdaniem USA Rosja dalej chce prowadzić w dobrej wierze negocjacje w sprawie zakończenia agresji przeciwko Ukrainie.
- Z kolei kanclerz Merz zapowiedział, że w Niemczech prawdopodobnie konieczne będzie przywrócenie służby wojskowej.
Whitaker przedstawił w poniedziałek podczas konferencji prasowej online cele i stawkę rozpoczynającego się we wtorek szczytu NATO.
- Ten szczyt naprawdę dotyczy wiarygodności NATO i wzywamy wszystkich naszych sojuszników, aby stanęli na wysokości zadania i zapłacili swoją uczciwą część za bezpieczeństwo transatlantyckie. Dzięki śmiałemu przywództwu prezydenta Donalda J. Trumpa NATO jest na dobrej drodze do osiągnięcia historycznego zobowiązania, że każdy sojusznik zobowiąże się wydawać co najmniej 5 procent swojego PKB na obronę - powiedział.
- To zobowiązanie to coś więcej niż tylko liczba. Stanowi ono odnowienie znaczenia NATO, ponowne zrównoważenie ciężaru naszej zbiorowej obrony i jasny sygnał, że Sojusz jest zjednoczony wobec dzisiejszych wyzwań bezpieczeństwa - dodał.
Ambasador USA: zwiększenie wydatków konieczne ze względu na Rosję
Ambasador stwierdził, że konieczność zwiększenia inwestycji wynika nie z żądań USA, lecz z faktu, że Rosja stanowi "długoterminowe" zagrożenie dla Sojuszu. Pytany o to, czy USA poprą tekst komunikatu końcowego szczytu, nazywającego Rosję największym zagrożeniem, Whitaker stwierdził, że tekst wciąż jest negocjowany i odmówił odpowiedzi. Dodał jednak, że fakt zagrożenia ze strony Rosji jest oczywisty.
- Niezaprzeczalne jest, że tak bardzo zależy nam na zwiększeniu inwestycji w obronność do 5 procent ze względu na Rosję i długoterminowe zagrożenie, jakie Rosja stwarza dla bezpieczeństwa NATO - powiedział ambasador. Odmówił przy tym jasnej odpowiedzi o termin, w jakim sojusznicy mieliby dojść do tego poziomu wydatków obronnych, dodając, że "Rosja ma coś do powiedzenia w tej sprawie", biorąc pod uwagę tempo odbudowy ich sił zbrojnych.
Jak zaznaczył, USA są przy tym zdeterminowane, by zobowiązanie to nie było pustą obietnicą, która przez lata nie będzie wypełniana, tak jak było to w przypadku poprzedniego celu wydatków na poziomie 2 proc. PKB, ustanowionego w 2014 r. w Walii. Zaznaczył, że na poczet wydatków będzie można zaliczać te związane z infrastrukturą, np. drogami oraz cyberbezpieczeństwem. Według planów sekretarza generalnego Marka Ruttego na wydatki czystko obronne ma zostać przeznaczone 3,5 proc. PKB, zaś reszta na powiązane inwestycje.
Ambasador USA przy NATO pytany o negocjacje z Rosją
Pytany przez PAP, czy USA nadal uważają, że Rosja prowadzi negocjacje w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie w dobrej wierze, Whitaker stwierdził jedynie, że "nie ma militarnego rozwiązania" tej wojny, a prezydent Trump wspiera wszelkie dyplomatyczne mechanizmy prowadzące do "trwałego pokoju".
- Prezydent Trump oświadczył, że jest bardzo rozczarowany śmiercią ludzi w czasie, gdy trwały negocjacje, wzywamy do powściągliwości i namawiamy obie strony do unikania eskalacji. Jesteśmy zaangażowani na najwyższych szczeblach i nadal popieramy bezpośrednie rozmowy między Rosją a Ukrainą. Konstruktywny dialog w dobrej wierze jest jedyną drogą do zakończenia tej wojny. Jak powiedział prezydent Trump prezydentowi Putinowi, oczekujemy, że zarówno Rosja, jak i Ukraina usiądą do stołu z jasnymi warunkami i chęcią kompromisu - dodał. Potępił przy tym rosyjskie bombardowania celów cywilnych w Ukrainie.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Jak zapowiedziała w poniedziałek rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt, Trump uda się do Hagi we wtorek rano i będzie naciskał na wszystkich sojuszników, by zobowiązali się wydawać 5 proc. PKB na obronność. Sam Trump w piątek krytykował Hiszpanię - której rząd deklarował, że nie złoży takiego zobowiązania - twierdząc, że NATO "będzie musiało sobie z nią poradzić". Według planów Trump spędzi na szczycie około doby i już w środę powróci do USA.
Merz o końcu europejskiej "jazdy na gapę" w sprawie obronności
W przeddzień szczytu NATO również kanclerz Niemiec Friedrich Merz wypowiedział się na temat zbrojeń. Wezwał Europę do zwiększenia inwestycji w obronność, co - w jego ocenie - doprowadzi kontynent do uniezależnienia się od USA. Jak podkreślił, wtedy nie powinny już więcej pojawiać się zastrzeżenia, że "Europa jedzie na gapę".
Kanclerz wyraził także opinię, że wojna Ukrainy z Rosją może jeszcze potrwać. - Dlatego konieczna jest wytrwałość nie tylko militarna, ale przede wszystkim polityczna - oznajmił. W tym kontekście wskazał m.in. na zwiększone ryzyko ataków sabotażowych oraz cyberataków.
Merz powiedział, że prawdopodobne jest, iż konieczne będzie przywrócenie w Niemczech obowiązkowej służby wojskowej. - Bundeswehra musi wrócić do centrum (zainteresowania) naszego społeczeństwa - zaapelował kanclerz. Zawieszenie obowiązkowej służby wojskowej w 2011 r. nazwał błędem, ale jednocześnie przyznał, że "nie ma powrotu do takiej formy (tej służby), jak w przeszłości".
Autorka/Autor: sz/ads
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/ROBIN VAN LONKHUIJSEN