Do ataku doszło 25 czerwca wczesnym rankiem. Zaczęło się od trzech samobójczych ataków z użyciem samochodów pułapek na przedmieściach Kobane, a potem bojownicy ruszyli białymi samochodami lub pieszo do centrum miasta. Wyposażeni byli w karabiny, broń maszynową, noże i granaty.
Świadkowie twierdzą, że bojownicy dla zmylenia ubrani byli w mundury noszone przez kurdyjskie Powszechne Jednostki Ochrony i bojowników Wolnej Armii Syrii. Zabijali wszystkich, którzy wyszli przed dom, zobaczyć, co się dzieje. Niektórzy bojownicy wchodzili do budynków i zabijali całe rodziny. Zdarzało się, że do domów przez okno wrzucali granaty. Snajperzy strzelali także do ludności cywilnej z dachów. Większość ofiar zginęła pomiędzy godz. 4 a wczesnym porankiem.
Wysłannicy HRW rozmawiali ze świadkami ubiegłotygodniowej masakry.
Atak Państwa Islamskiego
42-letni Mohammed, który mieszka w centrum Kobane, w czwartkowym ataku stracił 11 członków rodziny, a dwoje dzieci jest rannych. Bojownicy zaatakowali dwa domy zamieszkiwane przez jego rodzinę. On sam mieszka w trzecim budynku.
- Usłyszałem dźwięk strzałów ok. 4.30 rano. Mój młodszy brat wyszedł na zewnątrz, zobaczyć, co się dzieje. Zastrzeliła go grupa uzbrojonych mężczyzn - relacjonował Mohammed. - Jego żona chciała zobaczyć, co się dzieje. Zobaczyła męża leżącego na ziemi. Kiedy próbowała go podnieść, także ją zastrzelili. Miała na ręku 2-miesięcznego syna, ale przekazała dziecko siostrze. Wtedy na zewnątrz wyszedł mój drugi brat. Postrzelili go w nogę, ale udało mu się schować w domu. Moja matka próbowała wciągnąć do domu brata i bratową, ale zastrzelili ją.
Niemowlę przeżyło
Mohammed powiedział, że bojownicy wdarli się do domu rannego brata i zabili go. Zastrzelili także ich siostrę, która ukryła się za drzwiami z 2-miesięcznym niemowlęciem. Dziecko przeżyło atak. W pokoju ukrywały się jeszcze dwie siostry Mohammeda, im także nic się nie stało.
Mohammed powiedział, że zginął także jego wuj, ciotka, dwóch kuzynów i kuzynka. Dwie kuzynki w wieku 10 i 16 lat zostały ranne.
Mężczyzna powiedział, że nie po raz pierwszy stracił członków rodziny z rąk islamistów. W 2013 roku w ataku bombowym na siedzibę Czerwonego Krzyża zginął jego ojciec. W 2014 roku jego 19-letnia siostra zaciągnęła się do kobiecego oddziału Powszechnych Jednostek Ochrony, ale zginęła na froncie.
Atak po 4 miesiącach spokoju
Dżihadyści z Państwa Islamskiego ponownie wkroczyli w ubiegły czwartek do Kobane, na północy Syrii, z którego w styczniu wyparły ich siły kurdyjskie. W trwającej ponad 2 doby ofensywie kurdyjskim siłom YPG (Powszechne Jednostki Ochrony) udało się ich wyprzeć z miasta.
Jak poinformował cytowany przez Reutera rzecznik milicji YPG, ośmiu bojowników IS uciekło na północ do Turcji po tym, jak zostali wyparci z Kobane. Po czwartkowym ataku dżihadystów na to miasto do ucieczki z własnych domów zmuszonych zostało ok. 60 tysięcy ludzi - wynika z danych Biura ONZ ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA).
Czwartkowe wkroczenie dżihadystów do Kobane nastąpiło po tym, jak w styczniu, po czterech miesiącach oblężenia, milicje YPG ich wyparły dzięki pomocy z powietrza wojsk USA. YPG są związane z Kurdyjską Partią Unii Demokratycznej (PYD), głównym stronnictwem kurdyjskim w Syrii.
Wojna domowa w Syrii
Wojna domowa w Syrii
Autor: pk\mtom / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: HRW
Temat: Państwo Islamskie