Turecka armia twierdzi, że w wyniku ostrzału rakietowego, którego dokonały jej oddziały, w północnej Syrii zginęło 55 dżihadystów z tzw. Państwa Islamskiego. Wcześniej 48 terrorystów miało zginąć w ataku amerykańskiego lotnictwa.
Armia poinformowała o ostrzale przeprowadzonym w sobotnie popołudnie na rejony miejscowości Suran i Tal El Hisn na północ od Aleppo oraz na okolice miejscowości Baragidah i Kuksacik, gdzie islamistyczne ugrupowanie miało swoje pozycje.
Turcy uderzyli po Amerykanach
To z tych pozycji dżihadyści całymi tygodniami ostrzeliwali tureckie miasto Kilis, w którym od rakiet zginęło i zostało rannych kilkadziesiąt osób. Kilis jest położone 60 km na północ od Aleppo, zaledwie kilka kilometrów od granicy z Syrią.
Turecka armia poinformowała, że w jej ostrzale zniszczone zostały trzy instalacje rakietowe i trzy pojazdy terrorystów. Przekazano też bardzo precyzyjną liczbę zabitych - 55 członków IS.
Taki komunikaty ze strony tureckiej są bardzo rzadkie, bo wojskowi tłumaczą, że bardzo trudno jest im szybko lokalizować dżihadystów operujących przede wszystkim mobilnymi systemami rakietowymi zamontowanymi na pick-upach.
Turcja domaga się od sojuszników z NATO pomocy wywiadowczej i wojskowej, by lepiej bronić swojej granicy z Syrią.
Wcześniej w sobotę turecka agencja informacyjna Anadolu poinformowała, że w amerykańskim bombardowaniu w Syrii zginęło 48 terrorystów.
Autor: adso//gak / Źródło: reuters, pap