Kuriozalna sytuacja miała miejsce we Francji. Nominowana do Pokojowej Nagrody Nobla Ingrid Betancourt była tak pewna zwycięstwa, że zwołała już specjalną konferencję prasową i przygotowała materiały dla prasy. Spotkanie z mediami miało się odbyć 2 godz. po ogłoszeniu werdyktu przez Komitet Noblowski.
Co prawda materiały dla mediów zostały opatrzone klauzulą na wypadek porażki, ale francuskie media z pełną premedytację ją zignorowały i opublikowały ich treść. W oświadczeniu można m.in. przeczytać, że "Komitet Noblowski nagradzając Ingrid Betancourt dał wyraźny sygnał porywaczom, że nie można bezkarnie bawić się wolnością innych ludzi".
Niestety dla Betancourt, przyznający laur Norwegowie postanowili nie dawać porywaczom żadnego sygnału i uhonorowały Pokojową Nagrodą Nobla Marttiego Ahtisaariego.
Zakładniczka z wieloletnim stażem
Ingrid Betancourt ma podwójne, kolumbijsko-francuskie obywatelstwo. Gdy kandydowała na urząd prezydenta Kolumbii została porwana przez partyzantów z FARC i przetrzymywana przez nich w dżungli przez sześć lat. Uwolniono ją bez jednego strzału dzięki przemyślanej akcji komandosów.
Po uwolnieniu otrzymała wiele nagród. Odznaczono ją między innymi francuską Legią Honorową. Dostała też prestiżową nagrodą księcia Asturii za działalność humanitarną i nagrodę dla kobiety roku - Women's World Awards 2008.
Źródło: PAP