Afgańscy bojownicy z partii Hezb-e-Islami dostali rozkaz ataków na polskich żołnierzy w Afganistanie. To reakcja na środową wypowiedź w Kabulu szefa MSZ Radosława Sikorskiego. Minister stwierdził, że lider ugrupowania powinien być sądzony za zbrodnie wojenne.
W wydanym właśnie oświadczeniu rzecznik partii Hezb-e-Islami Harun Zargun stwierdził, że bojownicy ugrupowania otrzymali rozkaz ataków na polskie wojska stacjonujące w Afganistanie. Dodał, że Polska zapłaci za oskarżanie Gulbuddina Hekmatiara o zbrodnie wojenne.
Sikorski na czołówkach afgańskich gazet
W czasie konferencji prasowej w Kabulu Radosław Sikorski powiedział m.in., że to ludzie Hekmatiara zabili 21 lat temu jego przyjaciela, brytyjskiego kamerzystę Andy Skrzypkowiaka. - Hekmatiar nie poniósł kary za te zbrodnie, ale mam nadzieję, że ją poniesie - dodał szef polskiej dyplomacji.
Ta wypowiedź stała się tematem numer jeden we wszystkich afgańskich mediach. Zachwytów Sikorskiemu nie szczędzili byli mudżahedini z Pandższiru, którzy tradycyjnie są wrogo nastawieni do obozu Hekmatiara. Sam Gulbuddin Hekmatiar jest byłym afgańskim premierem i wielokrotnie był oskarżany o zbrodnie wojenne. Znajduje się na liście terrorystów poszukiwanych przez Stany Zjednoczone.
Żołnierze nie komentują
Polscy żołnierze nie komentują na razie gróźb pod ich adresem. Rzecznik naszych wojsk w Afganistanie major Jacek Popławski powiedział wysłannikowi Polskiego Radia, że wszystkie procedury bezpieczeństwa pozostają bez zmian, a żołnierze realizują te same zadania, co do tej pory.
Źródło: IAR
Źródło zdjęcia głównego: TVN24