Premier Donald Tusk skomentował wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich w Mołdawii, którą z wynikiem 42 procent wygrała urzędująca proeuropejska i wspierająca integrację transatlantycką Maia Sandu. Głos w ich sprawie zabrała też w poniedziałek Komisja Europejska.
Po przeliczeniu 100 procent głosów wiadomo, że urzędująca prozachodnia prezydent Mołdawii Maia Sandu wygrała I turę wyborów z wynikiem 42,45 procent poparcia.
W odbywającym się jednocześnie referendum dotyczącym wpisania wejścia kraju do Unii Europejskiej do konstytucji, po przeliczeniu głosów ze wszystkich komisji, odpowiedź "tak" wskazała nieco ponad połowa wyborców. Zdecydował niespełna 1 procent (niecałe 14 tysięcy głosów różnicy).
Tusk o Mai Sandu: rozwścieczyła Moskwę, zaimponowała Europie, ocaliła swój kraj
Wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich jeszcze przed podliczeniem 100 procent głosów skomentował w mediach społecznościowych premier Donald Tusk. "Rozwścieczyć Moskwę, zaimponować Europie, ponownie uratować swój kraj - oto Maia Sandu. Wielka przywódczyni i odważny naród" - napisał.
Rzecznik KE: Rosja chciała destabilizować demokratyczny proces
Rzecznik Komisji Europejskiej Peter Stano powiedział w poniedziałek, że "wybory w Mołdawii odbyły się pod znaczącą presją ze strony Rosji". - Ingerencja miała na celu destabilizację demokratycznego procesu - komentował.
Podkreślił, że rosyjska ingerencja w Mołdawii przybiera wiele postaci i nie była ograniczona jedynie do okresu kampanii w tym kraju. - Najnowsze przykłady obejmują oskarżenia o kupowanie głosów - powiedział rzecznik, powołując się na dowody, które KE otrzymała od władz Mołdawii. Jak mówił, Kreml ingerował także poprzez propagandę rozpowszechnianą w Mołdawii.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Pieniądze, jakich dotąd nikt nie używał" płyną do Mołdawii
Przypomniał, że półtora roku temu Komisja Europejska zaczęła wspierać Mołdawię w walce z rosyjską ingerencją. Pytany, czy wstępne wyniki mołdawskiego referendum wskazują na to, że działania KE były niewystarczające, Stano powiedział, że problem polega na tym, że Rosja nie ma żadnych granic, a Unia Europejska w swoich działaniach musi przestrzegać wartości i prawa.
- Oni operują w bardziej swobodnym środowisku niż my. My musimy przestrzegać zasad, oni - nie. Dlatego walka z dezinformacją i przekłamaniem, obcą ingerencją jest taka wymagająca - zauważył Stano.
Rosja ingeruje w wybory
Jeszcze przed niedzielnym głosowaniem władze w Kiszyniowie alarmowały o bezprecedensowej skali ingerencji Rosji w wybory, przede wszystkim poprzez gigantyczną kampanię kupowania głosów wyborczych.
Według szacunków mołdawskiej policji tylko we wrześniu do sieci mołdawskich "aktywistów" prorosyjskich, werbowanych przez struktury ściganego w kraju oligarchy Ilana Sora, trafiło 15 milionów dolarów. Szacunki ekspertów mówią, że łącznie kwoty wydane na wywołanie chaosu w mołdawskich wyborach mogą być nawet dziesięć razy większe.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Rafał Guz