- Komandosi SEALs, którzy zabili Osamę bin Ladena, zgubili na miejscu akcji szczegółowy "przewodnik" po jego rezydencji - twierdzą brytyjskie media. Jego zawartość ma dowodzić tego, iż Amerykanie mieli w otoczeniu terrorysty swojego szpiega.
Według "The Times" amerykańscy żołnierze sił specjalnych upuścili i zostawili na miejscu akcji szczegółowo przygotowany "przewodnik" po rezydencji Osamy. Miały być w nim zawarte dokładne rysunki wnętrza budynków z zaznaczonymi ważnymi pomieszczeniami.
Dokument miał zawierać także szczegółowo opisany typowy rozkład dnia mieszkańców rezydencji. Miano także w nim opisać wygląd mieszkańców domu, to, jak zazwyczaj się ubierają i załączono nawet ich zdjęcia. Według przewodnika Osama mieszkał w Abbottabadzie z trzema żonami, dwoma innymi mężczyznami i rzeszą dzieci oraz wnuków.
Wnioski z papieru
Na podstawie szczegółowości "przewodnika", brytyjskie gazety wyciągają wniosek, że CIA musiała mieć szpiega wśród mieszkańców domu. - Jeśli Amerykanie nie mieliby tak dokładnych informacji, najwyraźniej przekazanych przez kogoś z wewnątrz, nie mogliby wprost wedrzeć się do sypialni Osamy - twierdzi Rahman Malik, szef pakistańskiego MSW.
Amerykanie nie ujawniali dotychczas, w jaki sposób zebrali informacje na temat posiadłości, w której ukrywał się Osama. Prawdopodobnie wykorzystano do tego satelity, bezzałogowe drony rozpoznawcze RQ-170 Sentinel oraz klasyczną obserwację przez agentów CIA. Prezydent Barack Obama po ataku przeprowadzonym w nocy z pierwszego na drugiego maja przyznał, że nawet mimo miesięcy zbierania informacji, szanse na to, iż komandosi znajdą Osamę, oceniano na 55 procent.
Brytyjskie media nie podają źródła informacji o papierowym przewodniku komandosów SEAL's. Nie wyjaśniają też, dlaczego elita elit amerykańskich sił specjalnych biega podczas akcji po domu terrorysty numer jeden ze "ściągami" zamiast nauczyć się jej zawartości na pamięć. Dodatkowo zgubienie takich materiałów naraża w oczywisty sposób na dekonspirację ich źródło, dlatego przewodnik powinien być bardzo ściśle chroniony przez komandosów.
Źródło: Daily Mail, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: US Dept. of Defence