Kanclerz Niemiec Angela Merkel podczas spotkania z dziennikarzami we wtorek w Berlinie broniła swojej polityki migracyjnej, krytykowała Turcję za przetrzymywanie w więzieniach obywateli niemieckich i odpierała zarzuty związane z przebiegiem kampanii wyborczej.
Merkel powiedziała, że otwarcie latem 2015 roku granicy dla uchodźców było "ważną i słuszną" decyzją podyktowaną względami humanitarnymi w wyjątkowej sytuacji.
Kwestie migracji, integracji uchodźców i bezpieczeństwa są ważnym elementem kampanii przed wyborami do Bundestagu 24 września. Szefowa rządu zaprzeczyła, jakoby jej obecna, ostrzejsza polityka wobec migrantów była zaprzeczeniem "kultury powitania" sprzed dwóch lat, gdy do Niemiec przyjechało niemal 900 tysięcy uchodźców, głównie z Bliskiego Wschodu.
Niemcy muszą "uporządkować" procesy migracji
Podejmowane obecnie działania, w tym walka z przemytnikami ludzi, pomoc finansowa dla krajów, z których pochodzą migranci, oraz pomoc dla Libii w celu poprawy warunków życia przebywających tam migrantów, są "zgodne z duchem, jaki przyświecał nam latem 2015 roku" - zapewniła niemiecka kanclerz. Obecnie musimy "uporządkować" procesy migracji i nimi "sterować" - dodała.
Merkel powiedziała, że w kwestii migracji nie wszystkie kraje Unii Europejskiej "odrobiły pracę domową". Skrytykowała państwa odrzucające "uczciwy podział" uchodźców. - Nie może być tak, że Europa okazuje solidarność tylko wtedy, gdy jest to dla niej korzystne - zauważyła. Jej zdaniem "nie wolno pozostawić samych sobie" Włoch i Grecji.
Merkel wypowiedziała się przeciwko "izolowaniu się" Europy. Jej zdaniem nasz kontynent będzie mógł zachować dobrobyt, jeżeli pomoże innym obszarom świata w rozwiązaniu problemu migracji.
"Więzione osoby muszą zostać zwolnione"
Szefowa niemieckiego rządu wezwała Turcję do zwolnienia przetrzymywanych z przyczyn politycznych w więzieniach obywateli Niemiec, z których część ma podwójne obywatelstwo. - Nasz postulat jest jednoznaczny: więzione osoby muszą zostać zwolnione - powiedziała. W tureckich więzieniach przebywa 10 Niemców, w tym dziennikarz gazety "Die Welt" Deniz Yucel.
Oświadczyła, że chciałaby poprawy relacji między Berlinem a Ankarą, lecz "rzeczywistość" na to nie pozwala.
Odnosząc się do sankcji wobec Rosji, Merkel powiedziała, że zostaną one zniesione, gdy ustaną przyczyny ich wprowadzenia. Przypomniała o bezprawnym zaanektowaniu Krymu przez Rosję. Jej zdaniem sytuacja na wschodzie Ukrainy jest nadal niezadowalająca.
Merkel o kampanii
Merkel odpierała zarzut o korzystanie w kampanii wyborczej ze śmigłowców Bundeswehry, przysługujących jej jako szefowej rządu, po cenach będących jedynie ułamkiem rzeczywistych kosztów. Jak podkreśliła, stosuje się do przepisów obowiązujących od dawna. Broniła też prawa do ingerencji przy ustalaniu warunków pojedynku telewizyjnego z kandydatem SPD Martinem Schulzem, do którego dojdzie 3 września.
Merkel nie wyraziła zgody na większą liczbę telewizyjnych dyskusji.
Gospodarzem wtorkowego spotkania była Federalna Konferencja Prasy, stowarzyszenie zrzeszające dziennikarzy akredytowanych w Berlinie. Konferencję prasową prowadził przedstawiciel tej organizacji, a rzecznik rządu nie miał prawa do ingerowania w jej przebieg. Istnienie stowarzyszenia istotnie wzmacnia pozycję dziennikarzy wobec polityków w Niemczech.
Autor: pk\mtom / Źródło: PAP