"Nie pozwólcie zabić mojej żony" - z takim apelem zwrócił się do prezydenta USA Baracka Obamy, prezydenta elekta Rosji Władimira Putina i kanclerz Niemiec Angeli Merkel Ołeksandr Tymoszenko, mąż skazanej na siedem lat więzienia byłej premier Ukrainy. "To, co dzieje się wokół Julii Tymoszenko, jest próbą jej zgładzenia, zabójstwa, które władze planują od samego początku jej prześladowania" - czytamy w nim.
O dążenie do zgładzenia opozycjonistki jej małżonek oskarżył ekipę prezydenta Wiktora Janukowycza i zażądał wprowadzenia sankcji wobec niego i pracujących z nim urzędników.
Nie pozwólcie zabić mojej żony. Tymoszenko - mąż napisał list
Apel do polityków
"Nie pozwalając na leczenie Julii Tymoszenko, którego wymaga ona w związku z silnymi bólami kręgosłupa, władze poddają ją torturom" - wyjaśnił Ołeksandr Tymoszenko w opublikowanym w poniedziałek liście, zwracając uwagę na to, że odpowiednia dla niej kuracja mogłaby być zastosowana w Niemczech, a na to nie zgadzają się ukraińskie władze.
Wśród adresatów listu jest także przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz i sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun. "To, co dzieje się wokół Julii Tymoszenko, jest próbą jej zgładzenia, zabójstwa, które władze planują od samego początku jej prześladowania" - napisał mąż byłej premier.
Ołeksandr Tymoszenko podkreślił, że represje stosowane wobec jego małżonki to próba odciągnięcia uwagi od kryzysu, który ogarnął ukraińskie państwo.
"Reżim Janukowycza nękany jest przez wewnętrzne sprzeczności oraz walkę między różnymi grupami wpływów. Odczuwalne jest zubożenie społeczeństwa, widoczny spadek produkcji przemysłowej i rolniczej. Kłamstwo przenika wszystkie działania władz od dołu do góry" - stwierdził.
Transport pod przymusem
Apel męża Tymoszenko związany jest m.in. z nieoczekiwanym przetransportowaniem jej do szpitala w Charkowie nocy z piątku na sobotę. Choć władze wcześniej twierdziły, że Tymoszenko wydała ustną zgodę na leczenie w mieście, w którym odsiaduje też wyrok, to w niedzielę przyznały, iż była premier nie chce poddać się kuracji szpitalnej i odwiozły ją z powrotem do więzienia.
Kierowana przez Tymoszenko zza krat partia Batkiwszczyna (Ojczyzna) oświadczyła, że jej przywódczyni trafiła do szpitala pod przymusem.
Kolejny proces. Inspirowany politycznie?
Tymoszenko od miesięcy narzeka na bóle kręgosłupa, które nie pozwalają jej samodzielnie się poruszać. Niemieccy lekarze, którzy ją badali, orzekli, że opozycjonistka musi być leczona w specjalistycznej klinice i że nie może uczestniczyć w procesie sądowym, który rozpoczął się w miniony czwartek.
51-letnia Tymoszenko usłyszała w październiku wyrok siedmiu lat więzienia. Ukarano ją za nadużycia przy zawieraniu umów gazowych z Rosją w 2009 roku. Była premier jest przekonana, że działania wokół niej inspiruje prezydent Janukowycz, z którym przegrała wyścig o prezydenturę na początku 2010 r.
W Charkowie trwa teraz proces, w którym występuje ona jako oskarżona o machinacje finansowe z lat 90., gdy kierowała firmą handlującą gazem. Jeśli jej wina zostanie udowodniona, Tymoszenko może zostać skazana nawet na 12 lat za kratkami.
W październiku na Ukrainie odbędą się wybory parlamentarne. Zgodnie z prawem Tymoszenko, jako osoba karana, nie może wysunąć w nich swojej kandydatury. W poniedziałek jej partia porozumiała się jednak z innym znaczącymi ugrupowaniami na Ukrainie i dzięki temu rozpocznie się tworzenie jednego bloku opozycyjnego, który stawia sobie za cel odsunięcie ekipy Wiktora Janukowycza od władzy.
Ołaksandr Tymoszenko przebywa tymczasem w Czechach. W styczniu uzyskał tam azyl.
Źródło: PAP