Mariupol wciąż się broni. Zakłady huty Azovstal główną twierdzą obrońców. Ukrywa się tam wielu mieszkańców

Źródło:
PAP
Pułkownik Matysiak o rosyjskim ultimatum wobec obrońców Mariupola
Pułkownik Matysiak o rosyjskim ultimatum wobec obrońców Mariupola TVN24
wideo 2/21
Pułkownik Matysiak o rosyjskim ultimatum wobec obrońców Mariupola TVN24

W Mariupolu głównym ośrodkiem oporu obrońców miasta przed Rosjanami stały się zabudowania huty Azovstal. Szef policji miasta Mychaijło Werszynin, cytowany przez agencję Ukrinform, przekazał, że na tym terenie znalazła też schronienie duża liczba cywilów.

Szef policji Mariupolu Mychaijło Werszynin w wypowiedzi zamieszczonej w internecie przekazał, że "na terenie Azovstalu jest wielu cywilów - kobiety, dzieci, osoby starsze". - Ci ludzie schronili się przed ostrzałem w magazynach huty, bowiem nie ufają rosyjskim najeźdźcom po tym, co widzieli na mieście - powiedział.

Jak poinformował, Rosjanie wykorzystują ludność cywilną Mariupolu, która pozostała jeszcze w mieście (około 100 tysięcy osób) do uprzątania gruzów i zbierania ciał poległych. - Ludzie "pracują", aby zdobyć żywność, głównie przy masowych grobach. Tak armia rosyjska zaciera dowody swoich zbrodni – mówił Werszynin.

Ewentualny upadek Mariupolu byłby największym osiągnięciem Rosji

W niedzielę obrońcy Mariupola odrzucili ultimatum wystosowane przez Rosjan: poddanie się w zamian za darowanie życia.

Zdaniem agencji Associated Press ewentualny upadek Mariupolu, bezlitośnie obleganego i ostrzeliwanego od 7 tygodni, byłby największym dotychczasowym osiągnięciem Moskwy w tej wojnie i umożliwiłby skierowanie znacznych sił do Donbasu, gdzie - jak się ocenia - Rosjanie szykują się do ofensywy na wielką skalę.

Opanowanie Mariupola, praktycznie już całkowicie zrujnowanego, umożliwiłoby ponadto Rosjanom - zaznacza AP - utworzenie lądowego korytarza do anektowanego w 2014 r. Krymu. Ukraina utraciłaby też ważny port i ośrodek przemysłowy. Obrońcy miasta stawiają jednak wciąż bohaterski opór.

Autorka/Autor:pp/adso

Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: