Marine Le Pen o Ukrainie, która "należy do sfery wpływów Rosji". Premier Morawiecki komentuje

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24, "Rzeczpospolita", PAP
Dr Bonikowska: jeśli Zachód odpuści Ukrainę, to de facto Rosja przysuwa się do wschodniej granicy Unii
Dr Bonikowska: jeśli Zachód odpuści Ukrainę, to de facto Rosja przysuwa się do wschodniej granicy UniiTVN24
wideo 2/6
Dr Bonikowska: jeśli Zachód odpuści Ukrainę, to de facto Rosja przysuwa się do wschodniej granicy UniiTVN24

Nie sądzę, by prezydent Rosji Władimir Putin zdecydował się wkroczyć na Ukrainę - powiedziała w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Marine Le Pen, liderka francuskiego Zjednoczenia Narodowego i kandydatka w wyborach prezydenckich we Francji. Stwierdziła jednocześnie, że wschodni sąsiad Polski "należy do sfery wpływów" Moskwy. Mówiła także o tym, co łączy jej ugrupowanie z Prawem i Sprawiedliwością i dlaczego jej zwycięstwo w nadchodzących wyborach miałoby mieć kluczowe znaczenie dla przyszłości Unii Europejskiej. Wypowiedź Le Pen o Ukrainie skomentował premier Mateusz Morawiecki. - Nie musimy się we wszystkim zgadzać. Jeżeli ktoś na zachodzie Europy nie do końca rozumie specyfikę Wschodu, ja się temu nie dziwię - stwierdził.

Marine Le Pen w miniony weekend gościła w Warszawie, gdzie odbyło się spotkanie liderów europejskich partii konserwatywnych i prawicowych pod nazwą Warsaw Summit. W szczycie uczestniczyli także między innymi prezes PiS Jarosław Kaczyński, premier Mateusz Morawiecki, przewodniczący Fideszu, premier Węgier Viktor Orban oraz przewodniczący hiszpańskiego Vox Santiago Abascal. Politycy dyskutowali między innymi o współpracy i przyszłości Unii Europejskiej, w tym o reformach instytucjonalnych. Inicjatorem rozmów był Jarosław Kaczyński.

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO

W poniedziałkowym wydaniu "Rzeczpospolitej" ukazał się wywiad z Marine Le Pen. Szefowa francuskiego Zjednoczenia Narodowego i kandydatka w nadchodzących wyborach prezydenckich we Francji była pytana między innymi o kwestie bezpieczeństwa i napiętą sytuację na wschód od Unii Europejskiej.

Odnosząc się do obaw społeczności międzynarodowej dotyczących ruchów rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą, powiedziała, że jej zdaniem prezydent Rosji Władimir Putin nie zdecyduje się wkroczyć na Ukrainę. "Nie sądzę, aby Putin zrobił taki błąd. Ale uważam też, że w tej sprawie Unia odegrała rolę strażaka-piromana. Można mówić, co się chce, ale Ukraina należy do sfery wpływów Rosji. Próbując naruszyć tę strefę wpływów, tworzy się napięcia, lęki i dochodzi się do sytuacji, jakiej dziś jesteśmy świadkami. A powinniśmy wszyscy razem walczyć z realnym zagrożeniem, jakie wisi nad Europą: islamizmem" - powiedziała kandydatka na prezydenta Francji.

Zapytana, czy Ukraina ma prawo przystąpić do NATO, odparła: "Najpierw trzeba z niego wyprowadzić Turcję". "Nie sądzę też, aby w obecnym stanie NATO mogło przyjąć jakiekolwiek nowe państwo" - dodała Le Pen.

"Przyjaciółka Putina"

Marine Le Pen od dawna jest znana z prorosyjskich poglądów i poparcia dla polityki Władimira Putina. W przeszłości twierdziła między innymi, że dokonana w 2014 roku przez Rosję aneksja Krymu była legalna, gdyż odbyło się tam referendum, a mieszkańcy półwyspu "życzyli sobie przyłączenia na powrót do Rosji". W 2016 roku zapowiadała, że jeśli zostanie prezydentem Francji, uzna przyłączenie ukraińskiego półwyspu do Rosji. Wielokrotnie także krytykowała państwa Zachodu za sankcje, jakie nałożyły na Moskwę po aneksji Krymu.

Władimir Putinkremlin.ru

To również nie pierwszy raz, gdy Le Pen otwarce oznajmia, że Ukraina jest częścią rosyjskiej strefy wpływów. - To jest fakt. Tak samo jak Kanada jest częścią amerykańskiej strefy wpływów - mówiła w 2017 roku w wywiadzie dla BBC. Wyraziła wówczas opinię, że Rosja nie stanowi militarnego zagrożenia dla państw europejskich, a Sojusz Północnoatlantycki jest "przestarzały". - Był stworzony do walki ze Związkiem Radzieckim, ale współcześnie nie ma ZSRR. Jest Rosja, która nie zasługuje na to, aby być traktowana z uprzedzeniami i nie prowadziła żadnych działań przeciwko europejskim państwom lub Stanom Zjednoczonym - przekonywała cztery lata temu liderka nacjonalistycznego ugrupowania.

Podczas wizyty w Moskwie w 2014 roku Le Pen otwarcie opowiedziała się za forsowaną przez Kreml ideą federalizacji Ukrainy. Uznała jednocześnie za błąd proponowanie przez Brukselę, wbrew woli Moskwy, nawiązania bliższych więzów z Kijowem. Liderka Zjednoczenia Narodowego (wówczas jeszcze Frontu Narodowego) udała się do rosyjskiej stolicy także w 2017 roku, w trakcie kapanii wyborczej, gdy kandydowała na prezydenta Francji. Spotkała się wówczas z Putinem, co wymownie wskazywało na priorytety Le Pen w polityce międzynarodowej.

CZYTAJ WIĘCEJ W PREMIUM: Oni chcą nowej Europy. Meloni, Kaczyński, Le Pen i Orban >>>

Le Pen o sojuszu z PiS-em

Szefowa francuskiego Zjednoczenia Narodowego powiedziała w poniedziałkowym wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", że jej ugrupowanie z Prawem i Sprawiedliwością łączy "idea, że narody za wszelką cenę muszą pozostać suwerenne i wolne". "Nie możemy się pogodzić z tym, że bez zgody narodów czy wręcz wbrew nim próbuje się szantażem i groźbami narzucić politykę przeciwną ich interesom. Odbiera się im zdolność do ochrony własnych granic, zachowania tożsamości, własnych wartości, kodów kulturowych, obyczajów" - mówiła.

Jak dodała, ma przy tym nadzieję, że jeszcze w tej kadencji europarlamentu Zjednoczenie Narodowe i PiS utworzą w Strasburgu jedno ugrupowanie. "Gdy jesteśmy podzieleni, Komisja Europejska jak snajper strzela osobno do każdego z nas - Polski, Węgier. Ale kiedy się zjednoczymy, będzie to dla niej o wiele trudniejsze" - oceniła Le Pen.

"Moje zwycięstwo ma duże znaczenie dla przyszłości całej Wspólnoty"

Kandydatka na prezydenta Francji powiedziała w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że jeśli uda jej się wygrać przyszłoroczne wybory prezydenckie, będzie naciskać na Komisję Europejską, aby odblokowała Polsce środki z unijnego Funduszu Odbudowy. "I nie tylko to. TSUE nałożył na Polskę milion euro dziennych kar za łamanie zasad praworządności. Otóż Francja za Polskę tę karę zapłaci! Jesteśmy płatnikiem netto do budżetu Unii i odejmiemy sobie te koszty od naszej nadpłaty" - zapowiedziała kandydatka na prezydenta Francji.

"Francja jest krajem założycielskim Unii, jej sercem. Jakąż siłę będzie miała koalicja krajów walczących o ochronę własnej tożsamości, jeśli dołączy do nich Francja! Dlatego moje zwycięstwo ma tak duże znaczenie dla przyszłości całej Wspólnoty" - przekonywała Le Pen.

Morawiecki o słowach Le Pen: nie musimy się we wszystkim zgadzać

O wypowiedzi Marine Le Pen o Ukrainie oraz jej udział w szczycie Warsaw Summit pytany był w poniedziałek na konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki.

- Na poziomie Unii Europejskiej jesteśmy atakowani bardzo niesprawiedliwie, poniżej pasa, przez zarówno instytucje europejskie, jak i niektóre kraje. W związku z tym poszukujemy sojuszników w tej walce przeciw centralizacji Europy - tłumaczył. - Czy chcemy, żeby Europa była zarządzana z jednego miejsca, czy chcemy suwerennego państwa polskiego? - pytał premier.

Jak stwierdził, "dlatego w sobotę spotkaliśmy się z przedstawicielami różnych partii patriotycznych, konserwatywnych, prawicowych partii, które chcą, żeby Europa była "Europą ojczyzn", żeby była silną Unią Europejską, ale silną siłą państw członkowskich". - I my także tego chcemy. Nie musimy się we wszystkim zgadzać. Jeżeli ktoś na zachodzie Europy nie do końca rozumie specyfikę Wschodu, ja się temu nie dziwię. Ja też nie znam specyfiki sytuacji w Afryce Północnej - przyznał Morawiecki. Jak dodał, "walczymy po prostu o nasze prawa i będziemy dalej walczyć".

Morawiecki o słowach Le Pen: nie musimy się we wszystkim zgadzać
Morawiecki o słowach Le Pen: nie musimy się we wszystkim zgadzaćTVN24

Doktor Bonikowska: jeszcze niedawno liderzy PiS uważali, że z Marine Le Pen się nie rozmawia

Szczyt prawicowych polityków nad Wisłą oraz słowa Marine Le Pen o miejscu Ukrainy w rosyjskiej strefie wpływów komentowała w poniedziałek w TVN24 doktor Małgorzata Bonikowska, prezes ośrodka Thinktank i Centrum Stosunków Międzynarodowych.

- To mnie o tyle dziwi, że jeszcze niedawno liderzy Prawa i Sprawiedliwości uważali, że z osobą taką jak Marine Le Pen się po prostu nie rozmawia, nie spotyka, a już na pewno nie współdziała, właśnie ze względu na udowodnione finansowanie rosyjskie - stwierdziła. Jak dodała, okazuje się jednak, że "ten nadrzędny interes jest ważniejszy w tym momencie". - Pomimo tej demonstrowanej przez lata niechęci dzisiaj siada się do stołu z Marine Le Pen, która ma szanse wygrać wybory prezydenckie we Francji - powiedziała.

Warsaw Summit - rozmowy liderów europejskich partii konserwatywnych w WarszawieTwitter/Prawo i Sprawiedliwość

W jej ocenie "dzisiaj najważniejsze dla tych partii prawicowych jest rozepchnięcie się szersze wewnątrz Unii Europejskiej". Jej zdaniem jest to "na rękę Władimirowi Putinowi". - To rozbija wewnętrznie Unię Europejską na co najmniej dwa rywalizujące nurty polityczne, które teraz będą walczyły o rząd dusz w UE - uznała Bonikowska.

"Jeśli Zachód odpuści Ukrainę, to de facto Rosja przysuwa się do wschodniej granicy Unii"

Ekspertka wyraziła rozczarowanie faktem, że polskie władze chcą tworzyć sojusz z politykami, którzy kwestionują suwerenność Ukrainy - bliskiego sojusznika Polski. - Ręce opadają. Bez względu na to, kto rządzi Polską, mam nadzieję, że polscy politycy rozumieją, jak ważna dla interesu Polski jest niepodległa Ukraina, która jest na ścieżce zachodniej. Docelowo zarówno w Unii Europejskiej, jak i w NATO. To jest tak naprawdę nasz interes. Jeżeli okazałoby się, że Zachód odpuści Ukrainę, to de facto Rosja przysuwa się do wschodniej granicy Unii, która jest również granicą Polski. To dla nas nic dobrego nie oznacza - ostrzegła.

Dr Bonikowska: jeśli Zachód odpuści Ukrainę, to de facto Rosja przysuwa się do wschodniej granicy Unii
Dr Bonikowska: jeśli Zachód odpuści Ukrainę, to de facto Rosja przysuwa się do wschodniej granicy UniiTVN24

Bonikowska zwróciła uwagę, że "Ukraińcy to jedyna armia, która walczy wręcz, cały czas, codziennie, za wolność swoją, ale i nas wszystkich". - Oni walczą z agresją, ze zmieniającymi się granicami i potencjalną inwazją, której nie można wykluczyć. Może ona nie nastąpi teraz, ale Rosja jest zdecydowana, aby wrócić do tych terenów, w których albo była bezpośrednio - na przykład Ukraina czy Białoruś, które były republikami Związku Radzieckiego - albo pośrednio - tak jak państwa bloku wschodniego, czyli między innymi Polska - stwierdziła prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych.

Autorka/Autor:momo//now

Źródło: TVN24, "Rzeczpospolita", PAP

Źródło zdjęcia głównego: mil.ru

Tagi:
Raporty: