"Mają puszczać podejrzanych wolno", "reagują agresją, bo obawiają się o własne bezpieczeństwo". Ekspert o francuskiej policji

Źródło:
PAP

Przełożeni każą francuskim policjantom "nie ścigać osób, które nie zatrzymują się do kontroli" - powiedział ekspert od bezpieczeństwa wewnętrznego i policji doktor Mathieu Zagrodzki. - Chcą w ten sposób uniknąć zamieszek, do których lokalnie dochodzi bardzo często - dodał. Według jego oceny francuscy policjanci "często reagują agresją, bo w trudnych dzielnicach obawiają się o swoje bezpieczeństwo". - Przemoc rośnie. To błędne koło - mówił Zagrodzki.

Przez szereg dni francuska policja zmagała się z zamieszkami, jakie wybuchały na ulicach wielu miast po tym, jak Nahel M. został zastrzelony pod koniec czerwca. 17-latek zginął, gdy policja zatrzymała go za łamanie przepisów drogowych. Według przedstawianej na początku wersji policji funkcjonariusz użył broni, ponieważ nastolatek chciał go przejechać; przeczą temu jednak nagrania zdarzenia - zaznaczyła agencja AFP.

Rozruchy rozpoczęły się na przedmieściach Paryża, a następnie rozprzestrzeniły się na inne miasta - między innymi Lyon, Dijon, Lille i Tuluzę.

Do tych wydarzeń odniósł się doktor Mathieu Zagrodzki z paryskiego Centrum Badań Socjologicznych na Przestępczością i Instytucjami Karnymi.

Mathieu Zagrodzki o zamieszkach

- Kiedy dochodzi do napięć w danym departamencie czy mieście, zwierzchnicy zlecają policjantom wstrzemięźliwość i każą nie ścigać osób, które nie zatrzymują się do kontroli - powiedział. - Chcą w ten sposób uniknąć zamieszek, do których lokalnie dochodzi bardzo często. Policjanci mówią o tym i czują się jak między młotem a kowadłem, nie wiedząc, co mają robić. Z jednej strony muszą walczyć z przestępczością, z drugiej - mają puszczać podejrzanych wolno - tłumaczył. Powołał się przy tym na informacje uzyskane od policjantów z Grenoble.

- Uważam, że obecne zamieszki niewiele zmienią i nie będzie głębokiej reformy policji - ocenił doktor Zagrodzki. - Za tydzień czy dwa media zaczną mówić o pożarach na południu Francji, o klimacie i o tym, że jest za mało wody. W policji jest wiele wakatów, więcej stanowisk niż chętnych. Prezydent Emmanuel Macron ogłosił zwiększenie liczby policjantów o dziesięć tysięcy, ale przy obecnych pensjach w policji nie ma zbyt wielu chętnych - dodał ekspert.

CZYTAJ TAKŻE: Kim był Nahel, 17-latek zastrzelony przez policję w Nanterre >>>

Niskie pensje młodych policjantów

Pensje funkcjonariuszy wahają się w zależności od stażu średnio od 1,8 do 3 tysięcy euro, a pod koniec kariery policyjnej osiągają ponad 5 tysięcy euro. Za takie wynagrodzenie młody funkcjonariusz nie jest w stanie się utrzymać w Paryżu, czy innym dużym mieście, wyjaśniał Zagrodzki. - Policjanci wynajmują wspólnie mieszkania czy pokoje na przedmieściach, gdzie jest taniej albo otrzymują mieszkania socjalne od merów, jeśli taka jest polityka danego miasta - tłumaczył ekspert.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Setki protestujących na ulicach Paryża przeciwko przemocy policji. Pomimo zakazu >>>

- Po zamachach terrorystycznych w 2015 roku pojawiła się fala młodzieży, która chciała wystąpić do policji, żeby służyć Republice i bronić wartości Francji, ale to już minęło - dodał.

"Błędne koło" przemocy

- Policjanci czują, że ich sytuacja jest niezwykle trudna. Często reagują agresją, bo w trudnych dzielnicach obawiają się o swoje bezpieczeństwo. Przemoc rośnie. To błędne koło. Mamy przypadki ataków na policjantów po służbie, nawet na policjantki z małymi dziećmi. Jeszcze 10-15 lat temu było to nie do pomyślenia - ocenił.

- Funkcjonariusze obawiają się obecnie publikować swoje zdjęcia i zdjęcia swoich rodzin w mediach społecznościowych, aby nie być rozpoznawalnymi przez przestępców czy sprawców zamieszek - dodał Zagrodzki.

Francuska policja zatrudnia 145 tysięcy osób, w tym prawie 120 tysięcy policjantów. Około 100 tysięcy funkcjonariuszy zatrudnia żandarmeria wojskowa, która patroluje głównie mniejsze miasta i tereny wiejskie.

Autorka/Autor:ks//now

Źródło: PAP