Irański resort spraw zagranicznych wezwał ambasadorów Wielkiej Brytanii i Norwegii. Jako powód podano wrogi przekaz medialny oraz komentarze dotyczące protestów w kraju po śmierci młodej kobiety zatrzymanej przez policję - przekazała w niedzielę półoficjalna irańska agencja IRNA. Tego samego dnia szef irańskiej dyplomacji oświadczył, że poparcie władz USA dla "buntowników" jest sprzeczne z dyplomatycznym stanowiskiem Waszyngtonu wobec Iranu.
Ministerstwo spraw zagranicznych w sobotę wezwało brytyjskiego ambasadora Simona Shercliffa w związku z "wrogim charakterem" perskojęzycznych mediów z siedzibą w Londynie. W ocenie irańskiego resortu media te podżegają do protestów.
Portal Iran International podał, że w brytyjskiej stolicy działają trzy kanały telewizji satelitarnej nadające do Iranu: Iran International TV, Manoto TV i BBC Persian.
Ambasadora Norwegii Sigvalda Hauge poproszono z kolei o wyjaśnienie "interwencjonistycznej postawy" przewodniczącego norweskiego parlamentu Masuda Gharahkhaniego, który na Twitterze wyraża poparcie dla irańskich demonstrantów. Urodzony w Teheranie Gharahkhani napisał m.in., że młodzi ludzie, którzy uczestniczą w protestach w Iranie, walczą o wolność słowa i prawa człowieka.
Również w niedzielę minister spraw zagranicznych Iranu Hossein Amirabdollahian skrytykował władze Stanów Zjednoczonych za ich reakcję na protesty w Islamskiej Republice. Stwierdził, że poparcie USA dla "buntowników" jest sprzeczne z dyplomatycznym stanowiskiem Waszyngtonu wobec Iranu.
- Pokojowy protest jest prawem każdego narodu. Jednak zaangażowanie USA w sprawy Iranu i wsparcie "buntowników" we wdrażaniu ich projektu destabilizacji stoi w wyraźnym konflikcie z przesłaniem dyplomatycznym Waszyngtonu do Iranu w sprawie konieczności porozumienia nuklearnego i ustanowienia stabilności w regionu – powiedział Amirabdollahian, cytowany przez półoficjalną irańską agencję informacyjną ISNA.
Masowe protesty w Iranie po śmierci młodej Kurdyjki
Demonstracje, które wybuchły 16 września przed szpitalem w Teheranie po śmierci 22-letniej Mahsy Amini, rozprzestrzeniły się na cały kraj, przeradzając się w największą od lat falę protestów w Iranie.
Amini została w ubiegłym tygodniu zatrzymana przez irańską policję moralności w związku z nakryciem głowy, które zdaniem funkcjonariuszy niedostatecznie zasłaniało jej włosy. Po zatrzymaniu młoda kobieta w niejasnych okolicznościach zapadła w śpiączkę i zmarła w szpitalu.
Irańska telewizja państwowa podaje, że do niedzieli w protestach zginęło już 41 osób. Aktywiści twierdzą, że władze ograniczyły dostęp do Internetu i usług mobilnych, aby uniemożliwić internautom publikowanie nagrań wideo z protestów.
Źródło: PAP, Reuters