Niemiecki prokurator z Brunszwiku Christian Wolters prowadzący śledztwo w sprawie zaginięcia Madeleine McCann powiedział w rozmowie z portugalską telewizją RTP, że istnieją dowody na śmierć małej Brytyjki poszukiwanej od 2007 roku. Dodał, że szczegółów w tej sprawie nie może przekazać. Jak pisze "Berliner Zeitung", wywiad wywołał "napięcie".
Niemiecka gazeta opisuje wywiad udzielony portugalskiej telewizji przez niemieckiego śledczego. Christian Wolters został zapytany przez dziennikarkę o to, "czy śledczy mają jakiekolwiek fizyczne dowody na to, że Madeleine nie żyje". Jak relacjonuje "Berliner Zeitung", Wolters odpowiedział wtedy po niemiecku "Ja" (tak - red.). Gdy reporterka po chwili dopytała: "Macie je?", prokurator skinął twierdząco głową i powtórzył "Ja".
Zapytany następnie o to, jakie to dowody, Wolter stwierdził, że "więcej nie może teraz powiedzieć o tym, co mają".
Madeleine McCann miała niecałe cztery lata, kiedy w maju 2007 roku zniknęła z mieszkania w Praia da Luz w Portugalii, gdzie jej rodzina spędzała wakacje. Rodzice byli wówczas w pobliżu na kolacji z przyjaciółmi. Śledczy zakładali, że dziewczynkę porwano. Przez pewien czas nie wykluczano, że sprawcami byli jej matka i ojciec.
Jak podkreślił niemiecki śledczy w rozmowie z portugalską telewizją, nic nie wskazuje na to, by rodzice dziewczynki byli w jakikolwiek sposób zamieszani w jej zaginięcie - czytamy w "Berliner Zeitung".
Dochodzenie w sprawie zaginięcia Madeleine zostało wznowione w czerwcu tego roku po tym, jak niemiecka policja poinformowała, że nowym podejrzanym w sprawie jest 43-letni obywatel tego kraju Christian B. Mężczyzna odsiaduje w niemieckim więzieniu wyrok za inne przestępstwa. W 2007 roku, gdy zaginęła Madeleine, jako 30-latek miał podróżować samochodem kempingowym przez Portugalię. W latach 1995-2007 pojawiał się i mieszkał w rejonie Algarve w Portugalii, gdzie zaginęła mała Maddie. Przyjeżdżał tam regularnie z Niemiec. W dniach zaginięcia i pierwszych poszukiwań dziewczynki pojawił się m.in. na trasie między Lagos a Paraia da Luz.
- Zakładamy, że dziewczynka nie żyje - przyznał już w czerwcowej rozmowie z dziennikarzami rzecznik prokuratury Hans Christian Wolters, czym też wywołał krytyczne komentarze w Portugalii i Wielkiej Brytanii.
Główny podejrzany w sprawie, Christian B., w Niemczech i Portugalii wielokrotnie przez lata popadał w konflikty z prawem. We wrześniu 2017 roku sąd krajowy w Brunszwiku skazał go na rok i trzy miesiące pozbawienia wolności za posiadanie pornografii dziecięcej i seksualne wykorzystanie dziecka. Karę tę już odbył. W przeszłości był też skazany za gwałt na 75-letniej Amerykance. Obecnie odsiaduje wyrok więzienia za inne przestępstwa.
Źródło: "Berliner Zeitung", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Police/PNS