Polska będzie politycznie pomagać innym krajom NATO, zwłaszcza tym, które mają bardzo duży dochód narodowy, w podwyższaniu wydatków obronnych – zadeklarował w środę w Brukseli szef MON Antoni Macierewicz.
Minister potwierdził też, że w kwietniu do Polski przyjadą żołnierze z wielonarodowego batalionu, który zgodnie z decyzją szczytu NATO w Warszawie razem z podobnymi oddziałami w państwach bałtyckich wzmocni wschodnią flankę Sojuszu.
Spotkanie ministrów obrony
W środę Macierewicz, podobnie jak pozostali europejscy ministrowie, po raz pierwszy spotkał się z nowym ministrem obrony USA Jamesem Mattisem. Już przed obradami zapewniał on razem z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem, jak ważne są więzi transatlantyckie.- Jesteśmy wszyscy pod wrażeniem – ja z pewnością – zdecydowania i determinacji, bardzo jasnego stawiania sprawy przez zarówno sekretarza generalnego, jak i pana sekretarza obrony gen. Jamesa Mattisa, jeśli chodzi o konieczność wsparcia wszystkimi siłami NATO, wsparcia wschodniej flanki NATO, sprostania zagrożeniom, które niestety są coraz większe, i zmobilizowania wszystkich sił NATO i Stanów Zjednoczonych, aby te zagrożenia zostały powstrzymane – komentował po spotkaniu Macierewicz.Mattis wezwał w środę w Brukseli sojuszników w NATO, by do końca roku zwiększyli swoje wydatki na obronność. Zagroził, że w przeciwnym wypadku Stany Zjednoczone "ograniczą swoje zaangażowanie". Rekomendowany przez Sojusz poziom wydatków obronnych to 2 proc. PKB. W 2014 r. członkowie NATO zobowiązali się, że osiągną go w ciągu 10 lat.Macierewicz podkreślił, że Polska wydaje już 2 proc. PKB na obronność. - Mogliśmy powiedzieć, iż rząd, który od 14 miesięcy kieruje sprawami polskimi, w tym wojskowymi, sprostał temu wyzwaniu i nadal tak będzie – oświadczył.
Projekt MON
Macierewicz zapowiedział, że MON chce przedstawić projekt ustawy, która będzie obligowała do wydatków obronnych na poziomie 2 proc. PKB, ale liczonych według kryteriów NATO. Począwszy od budżetu na rok 2016 r. – zgodnie z ustawą - na finansowanie potrzeb obronnych przeznacza się corocznie wydatki z budżetu państwa w wysokości nie niższej niż 2 proc. PKB z roku poprzedniego. Wcześniej ustawa mówiła o minimum 1,95 proc.Mattis zwracał się do krajów, które już wydają 2 proc. PKB na obronność, by pomogły innym sojusznikom osiągnąć ten poziom. Macierewicz, pytany o te słowa, zapewniał, że nie ma zagrożenia, byśmy cokolwiek nadpłacali.- Oczywiście chodziło o pomoc polityczną, organizacyjną, medialną, informacyjną. Tak to odebrałem i w tym wymiarze oczywiście jesteśmy gotowi wszystkim pomóc, zwłaszcza tym państwom, które mają bardzo duży dochód narodowy, a niestety nie są w stanie na poziomie 2 proc. zaangażować się w finansowanie swoich armii. Informacyjnie, politycznie, duchowo na pewno będziemy pomagali – powiedział szef MON.
Współpraca wojskowa
Minister potwierdził, że w kwietniu do Polski przyjadą żołnierze batalionowej grupy bojowej. - Rozmawiałem bezpośrednio przed przyjściem tutaj z panem gen. (Curtisem) Scaparrottim, który powiedział, że przyjedzie właśnie w momencie, kiedy ta bojowa grupa będzie już w Polsce ukonstytuowana, czyli w kwietniu – oświadczył minister po spotkaniu z naczelnym dowódcą sił NATO w Europie i jednocześnie dowódcą sił amerykańskich na naszym kontynencie.- Ten proces idzie tak dobrze, tak gładko, tak zarówno ze strony polskiej dobrze jest przygotowany, jak i ze strony natowsko-amerykańskiej, że ja nie widzę tutaj żadnych zagrożeń dla jego realizacji. Obie strony są bardzo zadowolone z realizacji tego procesu, a zachowania i entuzjastyczne reakcje polskiej ludności są rzeczywiście witane przez Amerykanów i żołnierzy NATO z radością - mówił minister.Na szczycie NATO w Warszawie w lipcu 2016 r. sojusznicy potwierdzili decyzję o "wzmocnionej wysuniętej obecności wojskowej" na wschodniej flance Sojuszu przez rozmieszczenie czterech batalionowych grup bojowych w Polsce, Estonii, na Litwie i Łotwie. We wtorek Stoltenberg powiedział, że proces ten jest "na dobrej drodze".
Bataliony w Polsce
Batalionowe grupy bojowe to wzmocnione, samodzielne bataliony, które w zależności od państwa liczą od kilkuset do ponad tysiąca żołnierzy. Każdy oddział, który trafi na wschodnią flankę, będzie wielonarodowy, ale będzie miał tzw. państwo ramowe, odpowiedzialne za wystawienie większości sił i dowodzenie całością. W przypadku Polski taką rolę będą pełnić USA. Wspierać ich będą żołnierze z Wielkiej Brytanii, Rumunii i Chorwacji.Batalion, który przyjedzie do Polski, ma stacjonować głównie w Orzyszu i pobliskim Bemowie Piskim (woj. warmińsko-mazurskie), współdziałać z 15 Brygadą Zmechanizowaną w Giżycku i być pod taktyczną kontrolą polskiej brygady.W styczniu do Polski przyjechało 3,5 tys. żołnierzy amerykańskiej pancernej brygadowej grupy bojowej (ang. ABCT). Jej rozmieszczenie to efekt zobowiązania, jakie władze USA podjęły samodzielnie, obok wspólnej decyzji NATO o rozmieszczenie batalionów. Również brygada ma przebywać w Europie w sposób ciągły i rotacyjny, zmieniając się co dziewięć miesięcy. Od lutego oddziały amerykańskiej brygady zaczęły się dyslokować w regionie, by ćwiczyć z innymi europejskimi sojusznikami.
O sytuacji na Ukrainie
Rzecznik Białego Domu Sean Spicer powiedział we wtorek, że prezydent USA Donald Trump jasno dał do zrozumienia, iż oczekuje od Rosji zrzeczenia się kontroli nad Krymem. Pytany o to w kwaterze głównej NATO w Brukseli polski minister zauważył, że w tej sprawie wszyscy się zgadzają.- Nie ma możliwości przywrócenia ładu pokojowego bez przywrócenia integralności napadniętego bezprawnie państwa europejskiego - powiedział Macierewicz.Dodał, że "te słowa potwierdzają, iż stoimy wszyscy na tym samym gruncie prawnym, politycznym i moralnym".Rosja zaanektowała należący do Ukrainy Krym w marcu 2014 roku w następstwie interwencji wojskowej oraz referendum niepodległościowego, którego wyników nie uznała ani Ukraina, ani Zachód.
Autor: mw//rzw / Źródło: PAP