Białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka zwolnił w sobotę z więzień 123 więźniów politycznych. Znaleźli się wśród nich m.in. obywatel Polski Roman Gałuza, białoruska opozycjonistka Maryja Kalesnikawa i laureat Pokojowej Nagrody Nobla Aleś Bialacki. Wśród zwolnionych nie ma jednak Andrzeja Poczobuta, działacza mniejszości polskiej na Białorusi.
Uwolnienie przez Mińsk więźniów politycznych jest efektem porozumienia ze Stanami Zjednoczonymi. Wcześniej w sobotę USA informowały o zniesieniu amerykańskich sankcji na białoruski potas - kluczowy składnik nawozów.
Płatek: z jednej strony Łukaszenka zwalnia więźniów, a z drugiej bierze kolejnych
Profesor Monika Płatek z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego - która jest także członkinią grupy niezależnych ekspertów, którzy zostali powołani przez ONZ do zbadania przestrzegania praw człowieka na Białorusi - mówiła w sobotę na antenie TVN24, iż "bardzo dobrze się stało", że więźniowie politycznie zostali zwolnieni.
Wskazywała przy tym, że zostali oni pozbawieni wolności "za czyny, które nie powinny stanowić w większości żadnego zarzutu karnego". Według niej, nie było to zwykłe zwolnienie z więzienia. - Mamy do czynienia z przetrzymywanymi ludźmi, którzy stanowią legalną opozycję w normalnym kraju - zaznaczyła Płatek.
- Kolejna rzecz, o której trzeba pamiętać, to to, że jest to już jest drugi taki ruch - kontynuowała, wspominając wrześniowe rozmowy USA-Białoruś, które zakończyły się zwolnieniem części więźniów.
Jak mówiła, wtedy "zwolniono 52 osoby i za chwilę Łukaszenka aresztował 96". - Więc mamy do czynienia niejako z handlem. Z jednej strony Łukaszenka zwalnia (z więzień) za zwolnienia różnych zakazów handlu z Białorusią, ale z drugiej strony nabiera sobie kolejnych (więźniów), żeby mieć pretekst do kolejnych negocjacji - mówiła.
Według niej "musimy obserwować", co teraz będzie się działo na Białorusi. - I czy nie będziemy mieli do czynienia z pewną powtórką - dodała.
Zwróciła też uwagę, co się dzieje po uwolnieniu tych ludzi. - Oni są wywiezieni z kraju. Jeżeli chcieliby pozostać w kraju, grozi im - jak poprzednim razem - ponowne uwięzienie - wskazywała Płatek.
MSZ "zna się na tej pracy"
Płatek przekazała też, że zespół z ramienia ONZ, w którym uczestniczy, nawiązywał kontakty z polskim MSZ. - Te rozmowy (w sprawie więźniów - przyp. red.) odbywają się w ciszy i nie zawsze muszą być upubliczniane. Natomiast mamy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych grupę ludzi, która jest kompetentna, zna się na tej pracy i jest dobrze zorientowana w sytuacji tych ludzi - oceniła.
Profesor była również pytania o aresztowanego w marcu 2021 roku Andrzeja Poczobuta, który nadal przebywa w więzieniu.
- O Andrzeju Poczobucie mówimy za każdym razem w Genewie i w każdym innym miejscu, gdzie to nazwisko może paść - powiedziała Płatek.
- Oczywiście wcześniej Andrzej Poczobut mógłby być zwolniony, gdyby poprosił o łaskę, przyznał się do winy, powiedział, że już nie będzie więcej tak postępować. Natomiast zarzuty postawione Poczobutowi są bezpodstawne. On jest bezprawnie pozbawiany wolności. Jest traktowany jako więzień polityczny - zaznaczyła.
Dodała też, że uwolnienie działacza, to jest "zadanie dla naprawdę niezłej ekipy, jaką mamy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych - gry na poziomie dyplomatycznym, która może przynieść efekt".
Z jednej strony "ratujemy życie". Z drugiej "odbywa się handel ludźmi"
Wiceprzewodniczący białoruskiego opozycyjnego Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego, były ambasador Białorusi w Polsce Paweł Łatuszka przyznał w TVN24, że z jednej strony "dzieje się coś ważnego, bo ratujemy życie ludzi". - Ale z drugiej strony dzieje się coś strasznego, bo na żywo, na oczach całego świata odbywa się handel ludźmi. Dyktator, zbrodniarz, bandyta handluje ludźmi - powiedział.
- Łukaszence chodziło nie o to, żeby uwolnić ludzi z więzień, tylko o to, żeby znieść sankcje - zaznaczył Łatuszka. Przypomniał jednocześnie, że w białoruskich więzieniach wciąż pozostało co najmniej 1150 więźniów politycznych.
Gość TVN24 był pytany, co oprócz zniesienia sankcji zyskał przywódca Białorusi poprzez sobotnie uwolnienie więźniów. - Po pierwsze uznanie, bo będzie o nim teraz mowa wszędzie, w różnych krajach świata, w Stanach Zjednoczonych, tu rozmawiamy w Polsce, w innych krajach europejskich. Po drugie, Łukaszenka wysłał tych ludzi na terytorium Ukrainy i w zamian, jak twierdzi jego rzeczniczka, otrzymał rosyjskich żołnierzy, którzy znajdowali się w rękach ukraińskich - przekazał.
Autorka/Autor: Pkarp, kgr
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: VALDA KALNINA/EPA/PAP