Chcieliśmy tylko uciec. Chcieliśmy znaleźć jakąś drogę ucieczki - opowiadał reporterom ksiądz Marwan Mouawad z jednej z maronickich parafii w Bejrucie. W tym kościele we wtorek odprawiane było nabożeństwo, podczas którego w libańskim porcie doszło do gigantycznego wybuchu. Nagranie sypiących się witraży i uciekającego przed zagrożeniem kapłana obiegło internet.
We wtorkowe popołudnie w bejruckim porcie doszło do potężnej eksplozji. W wyniku wybuchu 2750 ton azotanu amonu zginęło co najmniej 145 osób, a około 5 tys. zostało rannych. W tym czasie w jednym z maronickich kościołów w stolicy Libanu odprawiano mszę, transmitowaną w internecie ze względu na pandemię COVID-19, by wierni z domu mogli przyłączyć się do modlitwy. Na udostępnionych przez parafię świętego Marona zdjęciach i nagraniu widać, co się stało, gdy doszło do wybuchu.
Nabożeństwo odprawiał ksiądz Rabih Thoumi. Choć w pewnej chwili rozlega się ogromny huk i widać wstrząsy, kapłan początkowo nie przerywa celebracji. Kiedy jednak pękają witraże i zaczyna sypać się szkło, ksiądz zaczyna uciekać. Przez ułamek sekundy widać spadający z sufitu fragment konstrukcji, który uderza mężczyznę w głowę. Kamera się przewraca, pokazując posadzkę pokrytą kawałkami szkła.
"Czekaliśmy, skąd przyjdzie cios, nie wiedzieliśmy w kogo uderzy"
Reporterzy agencji Reutera rozmawiali w czwartek z księdzem Marwanem Mouawadem, który koncelebrował wtorkową mszę. Przyznał on, że po dwóch dniach od eksplozji nadal pamięta "strach i przerażenie" tamtych chwil. Opowiadał, że kiedy ksiądz Thoumi skończył błogosławić ołtarz i odwrócił się, by udzielić błogosławieństwa wiernym, "poczuliśmy coś w rodzaju trzęsienia ziemi". - Kościół zatrząsł się z nami, wołaliśmy Dziewicę Maryję. Myśleliśmy, że spadnie na nas dach - relacjonował Mouawad.
- Czekaliśmy, skąd przyjdzie cios, nie wiedzieliśmy, w kogo uderzy. Chcieliśmy tylko uciec. Chcieliśmy znaleźć jakąś drogę ucieczki: czy powinniśmy wracać, kierować się do przodu, w bok? Ale gdy zaczęło lecieć szkło z okien, uciekaliśmy w przeciwnym kierunku - wspominał ksiądz. Oprowadzając reporterów po zniszczonym kościele, pokazywał rozmiar strat. Wskazując na zniszczone ławki, powiedział, że można tylko się zastanawiać, co by się stało, gdyby ktoś w nich siedział.
Wyraził przekonanie, że z bożą pomocą i wsparciem ludzi kościół zostanie odbudowany.
Kościół maronicki to pozostający w unii z Kościołem rzymskokatolickim Kościół wschodni, powstały w VII wieku na terenach obecnego Libanu i Syrii.
Źródło: Reuters