Książę William wylądował w czwartkowe popołudnie na Falklandach, gdzie będzie służył jako pilot RAF na śmigłowcu ratunkowym - poinformowało brytyjskie ministerstwo obrony. Przybycie następcy angielskiego tronu zbiegło się w czasie z protestami w centrum stolicy Argentyny Buenos Aires.
Już w środę argentyńskie MSZ nazwało przybywającego na wyspy położone u wybrzeży Ameryki Południowej księcia Williama "konkwistadorem", czym podgrzało atmosferę wokół zbliżającej się okrągłej rocznicy wybuchu wojny.
Książę piratów
W czwartek, poza wzajemnymi oskarżeniami o destabilizowanie sytuacji w regionie pojawiającymi się na szczeblu urzędowym i międzynarodowym, w Buenos Aires doszło też do dość poważnych rozruchów.
Celem ataków stały się angielskie banki mające siedzibę w centrum stolicy kraju. Kamieniami i farbą obrzuciło je ok. 60 lewicowych aktywistów, którzy zebrali się początkowo pod Pomnikiem Ofiar Wojny Falklandzkiej i stamtąd ruszyli do dzielnicy finansowej.
- W czasie, gdy przybywa tutaj "książę piratów" [William - red.], mówiąc "Argentyna" myślimy "Malwiny" [Falklandy w nomenklaturze argentyńskiej - red.] - powiedział agencji Reutera przywódca protestujących. - Jego pojawienie się w niczym nie pomoże - dodał.
30 lat minęło...
Argentyna i Wielka Brytania toczą od kilkudziesięciu lat spór o wyspy położone ok. 480 km na wschód od wybrzeży tej pierwszej. Zjednoczone Królestwo wciąż chce sprawować nad nimi kontrolę, również z powodów ekonomicznych, bo koncern paliwowy Shell ma w planach eksploatację złóż ropy naftowej wokół Falklandów. Argentyńczycy chcą tymczasem wysp pod własną kontrolą i brytyjską obecność na nich traktują jako "policzek".
Premier David Cameron stwierdził jednak, że "zgodnie z wolą ich mieszkańców obecność Brytyjczyków będzie trwać" i nic tego nie zmieni.
Źródło: Reuters