Komisja Europejska rozpocznie w środę procedury o naruszenie prawa Unii Europejskiej wobec krajów, które nie biorą udziału w programie relokacji uchodźców - poinformował w poniedziałek rzecznik Komisji Europejskiej Alexander Winterstein. We wtorek sprawą ma się zająć kolegium komisarzy.
Wcześniej Reuters podał, powołując się na źródła unijne, że procedura zostanie wszczęta wobec Polski, Węgier oraz Czech.
Unijny komisarz do spraw migracji Dimitris Awramopulos ma we wtorek ogłosić comiesięczny raport na temat realizacji programu relokacji uchodźców z Grecji i Włoch. Miesiąc temu zapowiadał, że KE podejmie kroki, jeżeli kraje, które nie biorą udziału w relokacji, nie przystąpią do niej do końca czerwca.
Prawdopodobnie w środę ma zostać wysłany formalny list, który jest rozpoczęciem procedury wobec kraju członkowskiego. Rzecznik KE podkreślał, że szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker w sobotnim wywiadzie dla tygodnika "Der Spiegel" zapowiadał, iż KE zajmie się tą sprawą w tym tygodniu.
Już na początku marca KE zagroziła, że rozpocznie postępowania o naruszenie unijnego prawa wobec krajów, które do września nie zwiększą liczby przyjmowanych uchodźców w ramach unijnego programu relokacji.
Zmiana stanowiska Warszawy
We wrześniu 2015 roku państwa członkowskie UE zgodziły się na przeniesienie 160 tys. uchodźców z Włoch oraz Grecji. Rząd Ewy Kopacz zaakceptował unijną decyzję o podziale uchodźców, docierających do Europy. Polsce miało przypaść ponad 6 tys. uchodźców. Termin na zakończenie relokacji wyznaczono na wrzesień 2017 roku. Dotychczas tylko nieco ponad 18 tys., czyli około 11 proc. ustalonej liczby osób, zostało faktycznie przeniesionych.
Rząd Prawa i Sprawiedliwości konsekwentnie sprzeciwia się jednak realizacji tego porozumienia. 9 czerwca minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak zapewniał w Luksemburgu, że Polska jest solidarna z UE w obliczu kryzysu migracyjnego, ale, jak podkreślił, nie zgodzi się na przyjmowanie uchodźców.
- To, na co zgodził się rząd Ewy Kopacz w 2015 roku, to jest bardzo złe rozwiązanie, dlatego że ono potęguje kryzys, zachęca kolejne fale migracji do napływu do Europy. To jest pożywka dla handlarzy ludźmi, którzy rzeczywiście olbrzymie pieniądze na tym procederze zarabiają. I kolejny argument: ten proces relokacji jest bardzo nieskuteczny – tłumaczył szef MSWiA podczas spotkania z dziennikarzami.
W oczekiwaniu na raport
Na pytanie, czy Polska obawia się sankcji, minister powiedział: - My mamy argumenty, przede wszystkim ta decyzja uderza w politykę bezpieczeństwa, a to jest polityka krajowa, a nie polityka europejska. Poza tym jest cała procedura, która musi być spełniona. Jeżeli Polska zostanie wezwana przed Trybunał (Sprawiedliwości UE – red.), przedstawimy nasze argumenty. Poza tym komisarz będzie musiał wezwać przed Trybunał wszystkie państwa unijne, dlatego że jedynie 20 tys. osób zostało relokowanych. Nie wyobrażam sobie, żeby takie działanie miało dotyczyć tylko niektórych państw. To wyraz bezradności komisarza Awramopulosa i KE, braku pomysłu na to, jak rozwiązać ten problem.
Błaszczak dodał, że jego zadaniem jako ministra spraw wewnętrznych i administracji jest zapewnienie bezpieczeństwa Polsce i Polakom.
- Komisja Europejska podejmie w środę decyzję w sprawie wszczęcia procedury o naruszenie prawa Unii Europejskiej wobec krajów, które nie biorą udziału w programie relokacji uchodźców - poinformował w poniedziałek rzecznik KE Alexander Winterstein. Wcześniej zapowiadano, że KE w środę, 14 czerwca, opublikuje także raport z wykonania relokacji przez kraje UE.
Węgry, Polska i Austria nie relokowały ani jednej osoby
Z ostatniego, majowego raportu KE wynika, że Węgry, Polska i Austria jako jedyne nie dokonały relokacji ani jednej osoby. Natomiast Czechy, po relokowaniu niewielkiej liczby przestały brać udział w programie. Według źródeł, Komisja nie zamierza jednak wszczynać procedury wobec Austrii, bo kraj ten zaczął podejmować zobowiązania dotyczące relokacji. We wrześniu 2015 roku państwa członkowskie UE zgodziły się na przeniesienie 160 tys. uchodźców z Włoch oraz Grecji; termin na zakończenie działań wyznaczono na wrzesień 2017 roku. Dotychczas około 20 tys. osób, czyli nieco ponad 12 proc. ustalonej liczby, zostało faktycznie przeniesionych. Rozpoczęcie procedury o naruszenie prawa UE może prowadzić w konsekwencji do kar finansowych dla kraju członkowskiego. Aby do tego doszło, musi zostać zakończona kilkuetapowa procedura w KE, a sprawa zostać rozstrzygnięta przez Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu. Batalia jest jednak długa, a kary - choć potencjalnie dotkliwe - możliwe byłyby najwcześniej za kilka lat.
Autor: mm,arw\mtom,rzw / Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock