Opublikowany wczoraj akt zgonu potwierdza, że Elżbieta II zmarła, gdy część jej najbliższej rodziny była jeszcze w drodze do zamku Balmoral, gdzie królowa spędziła ostatnie dni życia. Według wcześniejszych doniesień prasowych, ze swoją babcią nie zdążył pożegnać się książę Harry. Opublikowany akt zgonu wraz z godziną śmierci wskazuje, że inni członkowie najbliższej rodziny również przybyli za późno.
Po tym, jak Pałac Buckingham opublikował 8 września oświadczenie informujące, że królowa Elżbieta II pozostaje pod opieką lekarzy, media donosiły o kolejnych członkach brytyjskiej rodziny królewskiej zmierzających do rezydencji w zamku Balmoral w Szkocji, w którym przebywała monarchini. Wieczorem rodzina królewska poinformowała o odejściu królowej.
Według wcześniejszych doniesień prasowych, ze swoją babcią nie zdążył pożegnać się książę Harry. Wnuk Elżbiety II odwołał udział w rozdaniu nagród WellChild w Londynie, jednak na lotnisku w Aberdeen wylądował już po ogłoszeniu śmierci monarchini. Z opublikowanego przez szkocki departament rządowy w czwartek aktu zgonu wynika, że przy śmierci Elżbiety II nie byli obecni również inni bliscy krewni królowej. Oni również przybyli do Balmoral za późno.
Kto towarzyszył królowej w ostatnich chwilach
Według dokumentu Elżbieta II zmarła o godzinie 15:10 (16:10 w Polsce). Tymczasem jej dzieci: książę Andrzej i książę Edward z żoną Zofią oraz jej wnuk William wylądowali w Szkocji na krótko przed 16:00 lokalnego czasu. Do zamku Balmoral dotarli około godziny później. W momencie śmierci przy łóżku królowej miał być ówczesny książę Karol, księżna Kamila i księżniczka Anna. "Miałam szczęście dzielić z moją najdroższą matką ostatnie 24 godziny jej życia" - napisała w oświadczeniu.
Przyczyną śmierci Elżbiety II był podeszły wiek - wynika z aktu zgonu. W podpisanym 16 września dokumencie znalazło się pełne nazwisko zmarłej monarchini: Elizabeth Alexandra Mary Windsor, a także m.in. nazwisko jej męża i rodziców. W rubryce "zawód" wpisano "Jej Wysokość Królowa". Akt został podpisany przez doktora Douglasa Jamesa Allana Glassa i księżniczkę Annę.
Glass, który przez ostatnie 34 lata dbał o zdrowie królowej, kiedy przebywała w Balmoral, przyznał w rozmowie z "The Times", że jej śmierć była "przygnębiająca", ale "nie niespodziewana": - Od kilku miesięcy martwiliśmy się o zdrowie królowej - powiedział.
Źródło: The Telegraph, The Times, tvn24.pl