Właśnie rozpoczął się pierwszy test szczepionki przeciwko koronawirusowi we Włoszech, a poddana mu wolontariuszka będzie teraz przez kilkanaście tygodni obserwowana. Reporterka Maria Mikołajewska rozmawiała z przedstawicielką włoskiego Narodowego Instytutu Zdrowia. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Włoscy naukowcy opracowanie własnej szczepionki na koronawirusa traktują jak najwyższą powinność wobec ojczyzny - coś, czego od pierwszych dni dotkliwej pandemii oczekiwali od nich obywatele. Włosi sądzą, że im się udało - dawkę szczepionki przyjęła pierwsza wolontariuszka.
- Po zastrzyku pacjentkę obserwujemy przez cztery godziny, potem idzie do domu. Przez następnych 12 tygodni będziemy sprawdzali dwa aspekty: bezpieczeństwo, czyli to, czy dawka powoduje efekty uboczne oraz reakcję immunologiczną, czyli to, czy produkowane są przeciwciała - wyjaśnia Francesco Vaia, dyrektor medyczny Instytutu Chorób Zakaźnych im. Lazzaro Spallanzani w Rzymie.
Celem włoskich władz od początku była niezależność od innych krajów w kwestii szczepionki - tak, aby była tańsza w produkcji i darmowa dla obywateli. Według epidemiolog Flavii Riccardo z Włoskiego Narodowego Instytutu Zdrowia, szczepionka ma szansę być konkurencyjna. - Włochy znalazły się w delikatnym momencie, w którym bardzo łatwo jest doprowadzić do sytuacji z marca lub kwietnia. Znowu rośnie liczba zakażeń, potrzebujemy szybkiej ochrony dla najsłabszych. Mamy nadzieję, że będzie nią nasza szczepionka blokująca COVID-19 - mówi Flavia Riccardo.
"Jeszcze nigdy tak szybko nie pozyskano gotowego preparatu szczepionkowego"
Po poniedziałkowej dawce, 50-letnia wolontariuszka czuje się dobrze. W środę szczepionkę otrzyma kolejnych dwóch chętnych, których w sumie, przez następne 24 tygodnie ma być 90. Na tym będzie polegał pierwszy etap testów. Dwa następne - ze znacznie większą liczbą wolontariuszy - odbędą się najprawdopodobniej w Ameryce Łacińskiej, gdzie wirus szybko się rozprzestrzenia.
- Ta szczepionka opiera się o niereplikujący się wektor wirusowy na bazie adenowirusa, wykorzystując tą samą technologię, co inna grupa naszych naukowców, która współpracuje z Uniwersytetem w Oxfordzie. Szczepionka Instytutu Spallanzani jest w pierwszej fazie testów, ale ta druga jest już w ostatniej, trzeciej fazie - informuje Flavia Riccardo.
Wyniki oxfordzkich testów są pomyślne: szczepionka wywołała dobrą odpowiedź immunologiczną u prawie wszystkich, z nieznacznymi i rzadkimi efektami ubocznymi. Według firmy farmaceutycznej, we wrześniu będzie gotowych co najmniej milion dawek. Jeżeli badania kliniczne potwierdzą bezpieczeństwo szczepionki, być może będzie dopuszczona do użytku jeszcze w tym roku.
- Sporo do powiedzenia będą mieli Amerykanie. Inny typ szczepionki, ale również dosyć zaawansowane prace. I ewentualnie trudno powiedzieć, jak daleko zaawansowani są Chińczycy i Hindusi, ale tam też te badania trwają. To nigdy na świecie nie miało miejsca, żeby w tak krótkim czasie pozyskać gotowy preparat szczepionkowy - zwraca uwagę epidemiolog Maria Gańczak, wiceprezydent Sekcji Kontroli Zakażeń Europejskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego.
"Najważniejsze będzie dostarczenie szczepionek grupie największego ryzyka"
Pandemia będzie miała swój koniec tylko wtedy, kiedy z koronawirusem poradzą sobie wszyscy - nie tylko kraje, które stać na własną szczepionkę. Dlatego Światowa Organizacja Zdrowia koordynuje kampanię COVAX na rzecz zapewnienia równego dostępu do szczepionki na koronawirusa. Dołączyły już do niej 172 kraje.
- Na początku, przy ograniczonej liczbie szczepionek, najważniejsze będzie dostarczenie ich grupie największego ryzyka. Należy do niej personel medyczny, osoby powyżej 65 roku życia i chorzy na inne przewlekłe choroby - Tedros Adhanom Ghebreyesus.
Pod warunkiem potwierdzonej skuteczności szczepionki z Oxfordu, Komisja Europejska już zadeklarowała chęć zakupu 400 milionów dawek - dla większości obywateli Unii.
Źródło: TVN24