Premier Japonii Shinzo Abe ogłosił wprowadzenie stanu wyjątkowego na terenie całego kraju. Powodem decyzji jest wzrost tempa, w jakim przybywa zakażonych i zmarłych ofiar pandemii COVID-19. Liczba wykrytych w tym kraju infekcji przekroczyła w czwartek 9 tysięcy.
7 kwietnia Shinzo Abe ogłosił stan wyjątkowy w Tokio i sześciu innych prefekturach. Teraz specjalne regulacje mają obowiązywać w całym kraju co najmniej do 6 maja. Obejmą także tak zwany Złoty Tydzień - okres nagromadzenia świąt państwowych między 29 kwietnia a 5 maja, podczas którego wielu Japończyków podróżuje po kraju. Minister ds. rewitalizacji gospodarczej Nishimura Yasutoshi przyznał, że razem z podróżującymi ludźmi wirus rozprzestrzenia się z miast na wieś - przekazała publiczna stacja NHK. - Koniecznie musimy uniknąć przemieszczania się ludzi między prefekturami podczas Złotego Tygodnia, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa – oświadczył Abe po spotkaniu z doradcami.
Zgodnie z japońskim prawem, wprowadzenie stanu wyjątkowego nie wymusza zamknięcia biznesów. Przepisy nie przewidują także kar za niepodporządkowanie się zaleceniom dotyczącym wstrzymania działalności firm czy niewychodzenia z domów. Wielu przedsiębiorców dobrowolnie zdecydowało się jednak na takie rozwiązanie, duża część z nich przestawiła się na pracę zdalną.
Premier poinformował, że rząd zamierza wypłacić wszystkim Japończykom po 100 tysięcy jenów (około 3900 zł) pomocy finansowej.
Spóźniona reakcja Japonii
Japonia dosyć długo zwlekała z wprowadzeniem surowych restrykcji w związku z pandemią, na wzór innych państw. W marcu większość przedsiębiorstw i biur funkcjonowała normalnie.
Jednak gwałtowny wzrost zachorowań pod koniec miesiąca nie zostawił wyboru premierowi Abe, który jest krytykowany w kraju za niewystarczającą rekcję na epidemię – pisze w czwartek "Wall Street Journal".
Jak wynika z ankiety przeprowadzonej przez Kyodo News i opublikowanej w tym tygodniu, 80 procent Japończyków jest zdania, że wprowadzenie stanu wyjątkowego w stolicy i kilku innych częściach kraju 7 kwietnia było ruchem zdecydowanie spóźnionym. Badanie wskazuje, że poparcie dla premiera zmalało w ciągu ostatnich trzech tygodni z 45,5 procent do 40,4 procent.
"Jesteśmy dopiero na początku"
W czwartek w Japonii potwierdzono 283 nowe przypadki infekcji koronawirusem, a łączny bilans wzrósł do 9005, nie licząc 712 osób zakażonych na statku wycieczkowym Diamond Princess. Najwięcej, 2595 przypadków potwierdzono w Tokio. Tego dnia poinformowano także o śmierci kolejnych czterech zakażonych osób. Łącznie w Japonii zmarło 195 pacjentów z koronawirusem, w tym 13 osób z wycieczkowca.
Japońskie ministerstwo zdrowia podkreśliło, że między 7 a 15 kwietnia liczba infekcji wzrosła ponad dwukrotnie. Jak jednak zauważa "WSJ", wciąż zakażeń w Japonii jest znacznie mniej niż w USA i państwach europejskich.
- My (Japończycy – red.) nadal jesteśmy na krawędzi wojny z COVID-19 - stwierdził w rozmowie z agencją Reutera profesor Koji Wada z tokijskiego Międzynarodowego Uniwersytetu Zdrowia i Opieki Społecznej. - Jesteśmy dopiero na początku – dodał.
Źródło: Wall Street Journal, Reuters , PAP