Ze względu na znaczny wzrost liczby zakażeń lokalny rząd Katalonii (Generalitat) zwrócił się w piątek do mieszkańców metropolii Barcelony oraz 12 sąsiednich gmin, zamieszkanych przez 2,7 miliona osób, o pozostanie w domach. Z sondażu instytutu CIS wynika, że zaostrzenie restrykcji popiera ponad połowa mieszkańców Hiszpanii.
Jak poinformowało Ministerstwo Zdrowia Hiszpanii, pomiędzy czwartkiem a piątkiem liczba potwierdzonych infekcji wzrosła z 258 855 do 260 255 - to największy dobowy wzrost od kwietnia. Dobę wcześniej nowych zakażeń było 1361. Przed południem władze sanitarne Katalonii ogłosiły, że w ciągu minionej doby w regionie zakażonych zostało 1111 osób. Niedługo potem rząd kataloński ogłosił wprowadzenie dla Barcelony oraz 12 innych miast regionu ograniczeń w korzystaniu z przestrzeni publicznej.
Według burmistrz Barcelony Ady Colau restrykcje - między innymi zakaz zgromadzeń z więcej niż 10 uczestnikami, nawet podczas ślubów i pogrzebów - mają wejść w życie już w sobotę. Władze odwołały się do obywatelskiej odpowiedzialności i zaleciły wychodzenie z domu jedynie z wyjątkowych czy niezbędnych powodów, takich jak wyjście do pracy, do sklepu czy do lekarza.
"Rekomendacje mogą poprzedzić całkowitą kwarantannę"
Apel katalońskiego rządu dotyczy także comarek (powiatów) Segria i Noguera, gdzie również wykryto ogniska wirusa. Dobrowolna kwarantanna ma tam trwać 15 dni. We wszystkich gminach zamknięto teatry, kina i lokale rozrywkowe, np. dyskoteki, oraz zawieszono imprezy sportowe w pomieszczeniach zamkniętych. Z kolei w kawiarniach i restauracjach o 50 procent ograniczono liczbę gości wewnątrz lokali, a na tarasach zalecono zachowanie dwumetrowej odległości między stolikami, z preferencją dla zamówień z dostawą do domu.
- Zwracamy się z apelem do wszystkich, którzy zaprzestali stosowania środków ochronnych. Jeżeli rozwój pandemii utrzyma się na obecnym poziomie, będziemy zmuszeni podjąć bardziej drastyczne działania - ostrzegła rzeczniczka regionalnego rządu, Meritxell Budo. - To ostatnia szansa dla Barcelony i okolic - dodała. - Rekomendujemy ludziom, aby nie wychodzili z domu, jeżeli nie jest to absolutnie niezbędne - powiedziała z kolei katalońska minister zdrowia Alba Verges. - Te rekomendacje mogą poprzedzić całkowitą kwarantannę, jeżeli nie zrezygnujemy ze spotkań towarzyskich - dodała.
Hiszpanie popierają wprowadzenie restrykcji
Ponad połowa mieszkańców Hiszpanii opowiada się za zaostrzeniem przez rząd restrykcji w korzystaniu z przestrzeni publicznej, wskazując na konieczność przeciwdziałania epidemii - wynika z opublikowanego w czwartek sondażu madryckiego ośrodka badawczego CIS. Z badania wynika, że 62,3 proc. Hiszpanów uważa, iż właśnie poprzez zaostrzenie zasad korzystania z miejsc publicznych należałoby rozpocząć walkę ze wzrastającą od początku lipca liczbą zakażeń wirusem SARS-CoV-2.
W tym samym sondażu, jak odnotowała telewizja TVE, 87 procent badanych przyznało, że wprowadzenie obostrzeń w związku z epidemią COVID-19 w marcu było w Hiszpanii konieczne. Z badania wynika również, że aż 97 procent Hiszpanów uważa kryzys sanitarny wywołany przez koronawirusa za poważny lub stosunkowo poważny.
Komentatorzy wskazują, że Hiszpania była jednym z państw Europy objętych najbardziej surowymi restrykcjami. Od połowy marca, wraz z wprowadzeniem tam stanu zagrożenia epidemicznego, mieszkańcy tego kraju zostali zobowiązani do pozostawania w domach z wyjątkiem udania się do pracy, lekarza lub na zakupy. Dopiero pod koniec kwietnia dopuszczone zostały krótkie spacery z dziećmi.
Do piątku w Hiszpanii zmarło wskutek infekcji 28 420 osób, a 260 255 zostało zakażonych. W ostatnich dniach w całym kraju przybyło przypadków pacjentów przechodzących COVID-19 bez objawów typowych dla tej choroby, takich jak gorączka i kaszel.
Źródło: PAP