Wszystko mieli pod kontrolą, wpuścili turystów. Teraz Chorwaci płacą za to cenę

Źródło:
"Wall Street Journal"

Chorwacja jako jedno z niewielu państw w Europie pod koniec maja nie odnotowywała nowych przypadków zakażeń koronawirusem. Według dziennika "Wall Street Journal" obecnie stała się przykładem tego, jak po krótkich wiosennych sukcesach letnia turystyka przyczyniła się do rozwoju pandemii COVID-19 w Europie. 

Przed wakacjami rząd Chorwacji, motywowany względami ekonomicznymi, zdecydował o otwarciu swoich granic dla zagranicznych turystów, którzy po miesiącach izolacji w swoich państwach tłumnie pojawili się w adriatyckich kurortach. Lokalne władze zgodziły się na otwarcie klubów nocnych i barów, przyciągających zarówno turystów z ograniczonym budżetem, jak i międzynarodowych celebrytów, jak Jay-Z i Beyonce.

Dla Chorwacji, jak dla innych krajów regionu, turystyka letnia pozostaje najważniejszym filarem gospodarki. Ciągnące się przez setki kilometrów wybrzeże Adriatyku zachęca nie tylko malowniczymi widokami, ale również przystępnymi cenami. Według Chorwackiej Narodowej Komisji Turystycznej w ubiegłym roku kraj ten odwiedziło 21 milionów osób.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>

Amerykański "Wall Street Journal" zauważył jednak, że Chorwacja stała się studium przypadku, w jaki sposób letnie podróże w dobie COVID-19 przyczyniły się do rozwoju pandemii. Do podobnych sytuacji po letnich miesiącach doszło bowiem także w innych krajach Europy, będących popularnymi wśród wczasowiczów kierunkami, jak choćby na południu Francji czy w hiszpańskich kurortach turystycznych.

Turystyczna inwazja po miesiącach izolacji

Gdy pandemia COVID-19 w Europie zaczęła przybierać na sile, rządy większości państw w marcu podjęły decyzję o wprowadzeniu zaostrzonych restrykcji sanitarnych. Zamknięto lokale usługowe, sklepy przyjmowały ograniczoną liczbę klientów, nieuzasadnione opuszczanie domów groziło karami finansowymi. Wtedy także zdecydowano o stopniowym zamykaniu granic. Wszystko to znacząco odbiło się na gospodarce.

W obawie przed narastającymi kosztami lockdownu - zarówno ekonomicznymi, jak i politycznymi - rządy w całej Europie przed wakacjami zdecydowały się na stopniowe "odmrażanie gospodarki". W czerwcu otwarto wewnętrzne granice Unii Europejskiej, co doprowadziło do natychmiastowego ruchu w turystyce - zwrócił uwagę "WSJ". Rezultatem tego działania były tysiące zakażeń, głównie wśród młodych podróżnych, którzy po powrocie do swoich krajów rozprzestrzeniali chorobę na innych.

Dzienny przyrost zakażeń w ChorwacjiEuropejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób

Nowojorski dziennik zwrócił uwagę, że Chorwacja okazała się dobrym kierunkiem dla wielu europejskich podróżników również dlatego, że w dobie kryzysu w branży lotniczej, pozostawała łatwo dostępna dla turystów poruszających się własnymi autami bądź autokarami. Wszystko to spowodowało, że w krajach takich jak Niemcy, Austria czy Czechy wprost mówi się o tym, że odnotowywany przez wakacje wzrost zakażeń częściowo powodowany był przez turystów powracających właśnie z tego kraju.

Od 10 sierpnia do 6 września wracający z Chorwacji podróżni stanowili 12 procent wszystkich nowych zakażonych w Niemczech - wynika z raportu instytuty Roberta Kocha w Berlinie. Czechy doświadczają obecnie rekordowego wzrostu infekcji, który zdaniem resortu zdrowia związany jest z powrotem do kraju blisko 100 tysięcy osób wypoczywających na chorwackim wybrzeżu. W Austrii ponad tysiąc z sierpniowych przypadków COVID-19 to osoby, które urlop spędzały nad Adriatykiem.

"Wall Street Journal" zwrócił uwagę, że sytuacja ta przypomina wydarzenia z początku pandemii w Europie na przełomie stycznia i lutego, kiedy to tysiące turystów wróciło z wypoczynku w alpejskim kurorcie Ischgl, by w swoich krajach nieświadomie rozprzestrzenić koronawirusa, którego ognisko wykryto w tym austriackim mieście.

Powtórka z rozrywki?

Według dyrektora Krajowego Instytutu Zdrowia Publicznego Chorwacji Krunoslava Capaka, podobnie jak w przypadku Ischgl, tak i w jego kraju do większości zakażeń dochodzi w barach i na imprezach w klubach nocnych. - Część turystów przybyła do nas już zainfekowanych, ale zdecydowana większość osób zachorowała, będąc tutaj - mówił.

Władze zwracają uwagę, że mimo pewnych zaleceń dotyczących bezpieczeństwa sanitarnego, w nadmorskich kurortach wielu przedsiębiorców nie przestrzegało żadnych ograniczeń. - Właściciele uprzejmie informowali nas, że nie ma potrzeby byśmy przestrzegali zasad [dystansu społecznego i zasłaniana ust i nosa - red.], gdy jesteśmy w ich barach lub sklepach - powiedziała cytowana przez "WSJ" 34-letnia Włoszka Maria Tejero.

Opinią tę podzieliła 26-letnia Mirjam Hagmann ze Szwecji, która zwróciła uwagę, że podczas jej pobytu na wyspie Krk nie widziała prawie nikogo, kto zasłaniałby maseczką twarz. - To zrozumiałe. Było gorąco i nikt nie chciał jej nosić - tłumaczyła.

- Nie wiem, czy to była naiwność, próba przyciągnięcia turystów, czy obydwie te rzeczy jednocześnie, ale bez masek, dystansu społecznego i rozdzielonych od siebie stolików w restauracjach było zupełnie tak samo jak w poprzednich latach - zauważyła Antje Rothemund z Niemiec.

Ischgl to popularny narciarski kurortshutterstock

"Ludzie muszą zarabiać na chleb"

Liczba dziennych przypadków koronawirusa w Chorwacji osiągnęła szczyt 3 września, kiedy było ich 369. Dla porównania na przełomie marca i kwietnia, gdy w Europie odnotowywano najwięcej nowych infekcji, Chorwaci stwierdzali średnio około 90 przypadków dziennie, by od połowy maja, aż do połowy czerwca odnotowywać pojedyncze zakażenia bądź ich całkowity brak.

Zdaniem Ivana Dikica, profesora biochemii z Uniwersytetu Goethego we Frankfurcie, w pierwszym okresie pandemii Chorwatom udało się odeprzeć wirusa między innymi dzięki szybkiej i zdecydowanej reakcji władz. - Pierwsze sukcesy uśpiły czujność Chorwatów, gdy tylko ludzie zaczęli wykazywać potrzebę podróżowania i cieszenia się latem, po miesiącach spędzonych w zamknięciu - wyjaśnił.

Dla chorwackich władz decyzja o otwarciu granic dla podróżnych miała wkalkulowane ryzyko wzrostu liczby zakażonych, jednak znoszenie ograniczeń było konieczne dla utrzymania przy życiu gospodarki. - Ludzie muszą zarabiać na chleb - mówił niedawno prezydent Chorwacji Zoran Milanović.

Autorka/Autor:ft/dap

Źródło: "Wall Street Journal"

Źródło zdjęcia głównego: shutterstock

Tagi:
Raporty: