W chińskim Wuhanie, skąd pod koniec zeszłego roku epidemia COVID-19 rozprzestrzeniła się na cały świat, wykryto nowe ognisko koronawirusa. Szef laboratorium wirusologicznego w Wuhanie zapewnił, że przestrzega ono surowych zasad bezpieczeństwa. Kolejne przypadki zakażeń odnotowano także w mieście Shulan na północnym wschodzie kraju. Półmilionowa metropolia, jak ogłosiły władze tego miasta, przejdzie w "tryb wojenny".
Narodowa Komisja Zdrowia Chin przekazała w poniedziałek, że odnotowano 17 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. To najwyższy dobowy przyrost w tym kraju od 28 kwietnia. Siedem nowych przypadków zakażenia dotyczy osób, które przyjechały z zagranicy, natomiast 10 to infekcje lokalne. To drugi dzień z rzędu, gdy można dostrzec odwrócenie trendów z wcześniejszych dni, kiedy większość nowych przypadków zachorowań było "importowanych".
Pięć nowych przypadków w Wuhanie
Pięć nowych przypadków stwierdzono w Wuhanie w prowincji Hubei, gdzie pod koniec zeszłego roku wybuchła epidemia COVID-19. W mieście tym nowe infekcje po raz ostatni stwierdzono w połowie marca. Jak podały władze, mały klaster zakażeń pochodzi prawdopodobnie od jednej zainfekowanej osoby. Jedną z "podejrzanych" osób - jak podała agencja Reutera - jest żona 89-letniego mężczyzny, który już wcześniej chorował. Agencja Reutera poinformowała, że wszystkie pięć potwierdzonych przypadków dotyczy jednego osiedla mieszkalnego w Wuhanie.
"Wszystkie najnowsze przypadki zostały zaklasyfikowane jako bezobjawowe, co oznacza, że wykazały pozytywny wynik testu na obecność COVID-19, ale nie wykazywały objawów klinicznych, takich jak kaszel lub gorączka. Tacy ludzie mogą rozprzestrzeniać wirusa, mimo że nie są chorzy. Chiny nie wliczają przypadków bezobjawowych do oficjalnych statystyk potwierdzonych infekcji, dopóki chorzy nie wykażą objawów" - przypomniała BBC.
Szef laboratorium zapewnia, że jest ono bezpieczne
Chińskie media przekazał w poniedziałek zapewnienia szefa laboratorium wirusologicznego w Wuhanie, że przestrzega ono surowych zasad bezpieczeństwa. - Przyjęliśmy szereg środków, aby upewnić się, że żaden wirus nie może wydostać się z naszego laboratorium - powiedział dziennikowi "Keji Ribao" dyrektor laboratorium Yuan Zhiming. Wymienił przy tym surowe procedury dotyczące wchodzenia i wychodzenia personelu, zarządzania odpadami i materiałami zakaźnymi oraz filtrowania opuszczającego placówkę powietrza.
Naukowcy oceniają, że koronawirus SARS-CoV-2 najprawdopodobniej nie został stworzony przez człowieka, lecz powstał w sposób naturalny. Przedstawiciele administracji USA wielokrotnie twierdzili jednak, że patogen odpowiedzialny za trwającą pandemię mógł się wydostać z chińskiego laboratorium.
W Wuhanie funkcjonuje jedyne w Chinach laboratorium czwartego, najwyższego stopnia bezpieczeństwa biologicznego, wymaganego do pracy z najgroźniejszymi patogenami, takimi jak wirusy ebola czy marburg.
Jak podaje Reuters, w najbliższych dziesięciu dniach planowane są badania DNA pod kątem wirusa na terenie całego Wuhanu.
"Tryb wojenny" w Shulanie
Władze półmilionowego Shulanu w prowincji Jilin, graniczącej z Rosją, gdzie w sobotę wykryto 11 przypadków zakażeń, ogłosiły w poniedziałek, że miasto przejdzie w "tryb wojenny". Poziom zagrożenia koronawirusem dla Shulanu podniesiono ze "średniego" na "wysoki" (w zeszłym tygodniu Chiny ogłosiły, że wszystkie regiony kraju zostały oznaczone jako kraje niskiego ryzyka).
W Shulanie zostały tymczasowo zamknięte urzędy, sklepy przemysłowe i lokale usługowe. "Wszystkim mieszkańcom nakazano, by pozostali w domach, tylko jeden członek rodziny może codziennie kupować niezbędne rzeczy" - relacjonowała BBC. Jak podała, wszystkie środki transportu publicznego w Shulanie zostały zawieszone, a taksówki nie mogą opuszczać miasta.
Skąd pojawiły się infekcje w Shulanie? BBC, powołując się na doniesienia chińskich mediów, poinformowała, że wszystkie były powiązane z 45-letnią kobietą, pracownicą pralni. Później zakaziła ona swojego męża, trzy siostry i innych członków rodziny.
"Nie jest jasne, w jaki sposób sama mogła zostać zakażona. Według oficjalnych raportów, nie miała historii podróży poza prowincją ani żadnego znanego kontaktu z kimkolwiek, kto byłby narażony na wirusa" - podała BBC.
Prowincja Jilin graniczy zarówno z Rosją, jak i Koreą Północną.
Inne miasta w prowincji Jilin są w stanie podwyższonej gotowości. Władze pobliskiego miasta Changchun zapowiedziały, że wszyscy, którzy wracają z Shulanu, zostaną poddani dwutygodniowej kwarantannie.
Źródło: BBC, Reuters, PAP
Źródło zdjęcia głównego: WU HONG/PAP/EPA