Bójka w parlamencie. Deputowani z rządzącej w Turcji AKP starli się w środę z przedstawicielami opozycji w czasie debaty nad zmianą konstytucji. Nowe prawo dawałoby duże uprawnienia prezydentowi Recepowi Tayyipowi Erdoganowi.
Do bijatyki doszło, kiedy politycy z rządzącej AKP próbowali uniemożliwić parlamentarzystce z opozycyjnej socjaldemokratycznej CHP Fatmie Kaplan nagrywanie telefonem komórkowym głosowania nad poszczególnymi artykułami.
Deputowani rzucili się na siebie, wymieniali kopniaki i ciosy pięściami. Spiker odroczył posiedzenie.
Erdogan prezydentem do 2029 roku?
Zgodnie z założeniami reformy, władza wykonawcza przeszłaby z rąk premiera do prezydenta, który pełni obecnie głównie funkcję reprezentacyjną. Erdogan mógłby wyznaczać i odwoływać ministrów, ponownie objąć przywództwo w partii i rządzić aż do 2029 roku.
Pakiet przewiduje też zmiany w kwestiach bezpieczeństwa i sądownictwa. Zmiany te wprowadziłyby w Turcji prezydencki system władzy, na którym od dawna zależy Erdoganowi i jego zwolennikom. Erdogan sprawuje urząd od 2014 roku. Wcześniej przez trzy kadencje był szefem rządu.
Erdogan i jego zwolennicy przekonywali, że Turcji potrzeba silnego przywództwa w osobie prezydenta, by zapobiec powrotowi niestabilnych rządów koalicyjnych z przeszłości. Opozycja obawia się jednak, że takie uprawnienia zepchną Turcję na drogę autorytaryzmu.
Starcia na ulicy
W poniedziałek przed siedzibą parlamentu przeciwko zmianom w konstytucji protestowali manifestanci. Turecka policja użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych, by rozproszyć setki protestujących.
Do protestów wzywały główna opozycyjna Partia Ludowo-Republikańska (CHP) oraz organizacje pozarządowe i stowarzyszenia prawnicze.
Wszelkie zmiany w treści konstytucji wymagają poparcia co najmniej 330 deputowanych w 550-mandatowym parlamencie, aby można było je poddać dalej pod głosowanie w referendum. AKP, która nie jest w stanie przegłosować sama tych zmian, prowadzi rozmowy z opozycyjną Nacjonalistyczną Partią Działania (MHP). AKP ma 316 posłów, MHP - 39.
Autor: pk/sk / Źródło: reuters, pap