Bliski współpracownik prezydenta Władimira Putina, oligarcha Konstantin Małofiejew, podczas szczytu Rosja-Afryka w Soczi obiecał doradzać trzem krajom, jak pozyskać 2,5 miliarda dolarów. Małofiejew jest objęty zachodnimi sankcjami za wspieranie separatystów na Ukrainie.
W Soczi, rosyjskim kurorcie nad Morzem Czarnym, trwał w środę i czwartek pierwszy w historii szczyt Rosja-Afryka. Uczestniczący w spotkaniu oligarcha Konstantin Małofiejew udzielił wywiadu Bloombergowi, w którym powiedział, że porozumienia zapowiedziane w Soczi stanowią "pierwszy krok ku gospodarczej suwerenności i finansowej niezależności" krajów, które są partnerami Rosji.
Należąca do Małofiejewa Międzynarodowa Agencja Suwerennego Rozwoju ma działać jako konsultant dla rządów Nigru, Gwinei i Demokratycznej Republiki Konga i pomóc im pozyskać pieniądze na projekty infrastrukturalne, a w przypadku Nigru - na budowę liczącego 1,3 tysiąca kilometrów ropociągu.
Kontrakty z rządami tych państw mają wymiar "wyłącznie ekonomiczny" - zapewnił Małofiejew, który powiedział też Bloombergowi, że "nie wiąże swej politycznej działalności w Rosji z działalnością związaną z doradztwem gospodarczym w Afryce".
"Rosja nigdy nie była potęgą kolonialną"
Szczytowi w Soczi współprzewodniczyli prezydenci Rosji i Egiptu, Putin i Abd el-Fatah es-Sisi, który jest także przewodniczącym Unii Afrykańskiej. W dwudniowym szczycie wzięło udział ponad 40 szefów rządów i państw afrykańskich.
Agencja AP podaje, że Putin starał się podczas spotkania w Soczi umocnić swe wpływy w Afryce, oferując projekty gospodarcze i pomoc militarną, a nawet zaproponował, że podejmie się mediacji między dwoma najpotężniejszymi krajami Afryki, czyli Egiptem i Etiopią.
Wymiana handlowa Rosji z Afryką podwoiła się w ciągu ostatnich pięciu lat, a jej wartość przekroczyła 20 miliardów dolarów. Putin wyraził nadzieję, że może się ona ponownie podwoić w ciągu czterech do pięciu lat. Podkreślił też, że Rosja i Afryka powinny zacieśniać współpracę w walce z ekstremizmem, co miałoby polegać na przykład na wymianie informacji wywiadowczych.
Prezydent Nigerii Muhammadu Buhari obiecał odnowić wygasający kontrakt z Moskwą dotyczący współpracy militarnej, co - jak prognozuje AP - powinno doprowadzić do importu rosyjskiej broni i sprzętu wojskowego do Nigerii.
W oczach wielu Afrykanów "Rosja wyróżnia się tym, że nigdy nie była potęgą kolonialną" - powiedział prezydent Republiki Południowej Afryki Cyril Ramaphosa.
Rosja chce wzmocnić wpływy w Afryce
Eksperci podkreślają, że Rosja chce przede wszystkim umocnić swoje wpływy i obecność - także wojskową - w Afryce, nawiązując do silnej pozycji, jaką w swoim czasie miał na tym kontynencie ZSRR.
Rosja buduje pozycję największego dostawcy broni dla Afryki, wykorzystując przy tym liczne na tym kontynencie lokalne konflikty zbrojne. Moskwa zawarła umowy wojskowe z co najmniej 28 krajami, z czego większość w ostatnich pięciu latach. 40 proc. rosyjskiego eksportu broni trafia do Afryki.
Kreml zabiega o możliwości wykorzystywania przez rosyjskie samoloty wojskowe i okręty wojenne portów i baz lotniczych w niektórych krajach afrykańskich.
W środę, w dniu rozpoczęcia szczytu w Soczi, dwa rosyjskie bombowce strategiczne Tu-160, zdolne do przenoszenia broni jądrowej, wylądowały w RPA, w ramach wizyty, której celem - jak podkreśliło rosyjskie ministerstwo obrony - jest "rozwój dwustronnej współpracy wojskowej".
Oligarcha zamieszany w aferę szpiegowską
Konstantin Małofiejew jest zamieszany w bułgarską aferę szpiegowską. W środę prokurator generalny Bułgarii poinformował, że został on objęty 10-letnim zakazem wjazdu do tego kraju.
Rosyjski oligarcha jest między innymi założycielem historycznej organizacji Dwugłowy Orzeł, finansującej według bułgarskiej prokuratury ruch rusofilski w Bułgarii.
Według ukraińskich i zachodnich służb specjalnych Małofiejew jest też związany z jednym z przywódców prorosyjskich separatystów w Donbasie Igorem Girkinem (używającym też nazwiska Striełkow), który jest podejrzany przez policję holenderską o doprowadzenie do katastrofy malezyjskiego boeinga, zestrzelonego w 2014 roku nad Donbasem.
Autor: asty//now / Źródło: PAP