Koniec Zjednoczonego Królestwa jest bliski? Nowe referendum "wielce prawdopodobne"

[object Object]
W Irlandii Płn. i Szkocji większość mieszkańców opowiedziała się za pozostaniem w UE tvn24
wideo 2/27

Głosowanie w czwartkowym referendum pokazało, że Zjednoczone Królestwo jest podzielone. Jego wynik może doprowadzić do ożywienia dążeń Szkocji i Irlandii Północnej do oderwania się od Wielkiej Brytanii. Mieszkańcy zagłosowali tam bowiem za pozostaniem w UE.

W czwartkowym referendum wyborcy odpowiadali na pytanie: "Czy Wielka Brytania powinna pozostać członkiem Unii Europejskiej czy opuścić Unię Europejską?". Liczenie głosów zakończyło się w piątek rano. Większość osób opowiedziała się za opuszczeniem UE.

Na wyborczej mapie Zjednoczonego Królestwa wyróżniają się Szkocja i Irlandia Północna, których mieszkańcy zagłosowali za pozostaniem w UE.

W Irlandii Północnej za tym rozwiązaniem opowiedziało się 55,8 proc. wyborców (ponad 440 tys. głosów). W Szkocji - 62 proc.

"Szkocja przedstawiła swoje zdanie"

Kilka godzin po ogłoszeniu pełnych wyników głosowania Nicola Sturgeon powiedziała, że rozpisanie kolejnego referendum niepodległościowego jest "wielce prawdopodobne". Zapowiedziała, że szkocki rząd rozpocznie prace nad przygotowaniem podstaw do przeprowadzenia takiego głosowania. Dodała, że nie do zaakceptowania byłoby zmuszenie Szkocji do opuszczenia Unii Europejskiej wbrew jej woli.

- To oczywiste, że opcja rozpisania drugiego referendum (w sprawie ewentualnej secesji) musi pozostać na stole i ona jest na stole - podkreśliła.

O rozpisaniu nowego referendum mówił też wcześniej poprzednik Sturgeon, Alex Salmond.

- Racjonalnym wyjściem dla Szkocji byłoby nigdy nie opuszczać Unii Europejskiej - mówił stacji Sky News.

Patrick Harvie, jeden z liderów szkockich Zielonych już w piątek rano zasygnalizował, że jego partia mogłaby poprzeć propozycję zorganizowania nowego plebiscytu w sprawie niepodległości

- Szkocja musi pozostawić sobie otwarte wszystkie opcje, by móc uchronić się przed zagrożeniem. Szkocki parlament i rząd musi mieć swoją reprezentację w negocjacjach dotyczących dalszej przyszłości - dodał.

Tak głosowała Wielka Brytania

Irlandia Płn. "na niezbadanych wodach"

Na wyniki referendum z niepokojem oczekiwali również mieszkańcy Irlandii Północnej.

Przewodniczący największej północnoirlandzkiej partii narodowej Sinn Fein jeszcze przed ogłoszeniem pełnych wyników Declan Kearney powiedział, że jeśli okaże się, że Wielka Brytania opuści Unię Europejską, to brytyjski rząd "utraci wszelki mandat", by reprezentować interesy mieszkańców Irlandii Północnej.

Wiceszef lokalnego rządu Martin McGuinness powiedział po południu, że po decyzji ws. Brexitu rząd w Londynie powinien rozpisać referendum, w którym mieszkańcy Irlandii Płn. zdecydują, czy Ulster ma wystąpić ze Zjednoczonego Królestwa i połączyć się z republiką Irlandii.

Podobnie jak wcześniej Kearney, McGuiness wskazał, że "rząd brytyjski nie ma już demokratycznego mandatu do reprezentowania poglądów Północy w jakichkolwiek przyszłych negocjacjach z Unią Europejską".

- Uważam, że ciąży na nim polityczny imperatyw rozpisania "border poll" (wyborów w sprawie granic) - powiedział w piątek w rozmowie z północnoirlandzkim nadawcą RTE. "Border poll" nazwano północnoirlandzkie referendum z 1973 roku w sprawie zakończenia podziału Irlandii. Ogromna większość głosujących opowiedziała się wówczas za pozostaniem Irlandii Północnej w składzie Zjednoczonego Królestwa. - Znajdujemy się teraz na niezbadanych wodach, nikt tak naprawdę nie wie, co się teraz stanie. Konsekwencje dla nas wszystkich na wyspie Irlandia są absolutnie ogromne. Może to mieć daleko idące skutki dla naszej (północnoirlandzkiej) gospodarki" - dodał McGuinness.

Autor: kg/ja,mtom / Źródło: tvn24.pl, Reuters, PAP, BBC

Tagi:
Raporty: